środa, 30 grudnia 2015

Psychoterapia

Chyba czas na podsumowanie roku, jutro nie znajdę chwili na wpis. Planuje spędzić zajebiście tego sylwestra, a jego zajebistość bierze się z prostoty i tej najważniejszej osoby obok.
Pomyślmy jaki ten rok dla mnie był?
Styczeń: choroba, szpital, wojny z U i K
Luty: inny szpital, diagnoza, nowa bratnia dusza, wyprowadzka ze Skłodowskiej, podjęcie decyzji o zamieszkaniu z P., problemy na uczelni.
Marzec: przełożona sesja, warunek, szpital, zamieszkanie w naszym mieszkaniu, imprezy z K i M
Kwiecień: studia, próby bycia dobrą kobietą
Maj: strata M wciąż bolesna, grile, studia, przydział promotorki
Czerwiec: sielanka w mieszkaniu, wybranie tematu pracy licencjackiej
Lipiec: sesja, nauka z K, niezapomniany widok uczącego się P., szpital
Sierpień:praktyki i pisanie pracy, malowanie domu, wakacje u rodziców, tęsknota, fajne wesele, chmielaki z dziećmi
Wrzesień: poprawki P. i jedna moja, zbieranie się na studia, próby kończenia rozdziału, problemy K i K
Październik: powrót do siebie, powrót na studia w innym toku innych grupach, szpital, status niepełnosprawnej
Listopada: wojny z P., załamanie nerwowe, napady złości i agresji
Grudzień: jw, święta, tęsknota, problemy z lekarzami, zły stan psychiczny i fizyczny.
Chyba to co mi utkwiło w pamięci zawarłam w tym podsumowaniu.
Czego bym chciała od nowego roku? Chce być szczęśliwą, spędzać jak najwięcej czasu z P., i żeby rodzice zaakceptowali to a on zdecydowanie powiedział czego oczekuje. Chce przestać odczuwać ból, wiem mam się z nim zaprzyjaźnić, ale przynajmniej móc żyć bez leków. Skończyć studia i obronić prace, zacząć magisterskie. Spędzać jeden dzień każdych świąt z P u niego. Nie kłócić się z nikim bliskim przynajmniej. Nie spieszyć niczego i więcej się uśmiechać. Czy chce tak wiele?

poniedziałek, 28 grudnia 2015

Psychoterapia

z powodu awarii komputera nie pisze za często, ale i nie działo sie wiele. znaczy działo się w moim małym świecie dużo rzeczy które są dla mnie "cudami świąt" przykładem jest na pruty P. po wizycie świątecznej u teściów miał 4 promile we krwi, albo moja wizyta u niego co również do niedawna było dla mnie czymś w rodzaju marzenia. a tak poza tym to święta minęły spokojnie w miarę.
a to a propo naszych wizyt u siebie w święta, akceptacja rodziców jest naszym celem, choć nie osiągniętym w pełni...

Psychoterapia

Samotność mnie pustoszy, towarzystwo mnie męczy. 

Myślę, że większość ludzi po prostu potrzebuje złudzeń tak samo jak powietrza do oddychania. Życiowy realizm jest ciężarem nie do udźwignięcia.

Widzi pan jestem z tego pokolenia nastolatków, którzy nauczyli się, że alkoholem i papierosami można zabić w sobie uczucia

jeśli znowu zwątpię, to błagam nie daj odejść

Gentleman będzie otwierał Ci drzwi, odsuwał krzesło i nosił ciężkie rzeczy. Nie dlatego, ponieważ jesteś bezradna, czy słaba. Ale ponieważ chce Ci pokazać, że jesteś warta i godna szacunku.

Nigdy nie wiadomo, czy tak, jak człowiek by chciał, nie byłoby akurat gorzej.

Nie ma związków idealnych. Kłótnie są zawsze, więc pozostaje tylko wybór, z kim chcesz się kłócić. 


Być może nie mam prawa, aby napisać, że czuję się obcy i nieszczęśliwy, gdyż w końcu sam decydowałem o swoim losie. 

źródło: http://malutkizaczarowanyswiat.bloog.pl

niedziela, 20 grudnia 2015

Psychoterapia

Jestem na wsi jest w sumie prawie ranek, zaraz pójde spać, zatrzymała mnie uczelnia i zasrane projekty. ledwo żyje, nie mam na nic czasu, wszystko i wszyscy mnie wkurwiają. dziękuję Bogu że Piotruś jeszcze ze mną wytrzymuje i tak strasznie mnie kocha, a ja jego. boje się świąt, chce świąt z nim! ale wiem ze im bardziej chce tym mniej mam. nie bede się już rozwodzić nad tym jak mi źle na uczelni i jak wspaniałym facetem jest "MOJ FACET" nie bede też narzekać na ból może w święta napisze więcej a napewno przed nowym rokiem zrobie sobie podsumowanie. na dziś? dobranoc!


wtorek, 8 grudnia 2015

Psychoterapia

Co prawda dziś wtorek, ale dopiero mam, a nawet i teraz nie powinnam pisać, chwilkę na napisanie postu. Ostatnio dzieję się dużo, a czasu i spokoju jest mało, co mnie zabija. Co się dzieje?
  • Mamuśka ma pretensje, że nie przyjeżdżam, że nic nie robię, że narzekam jak mi ciężko jak ja tylko na tyłku siedzę. Te jej wywody przyprawiają mnie o piekące oczy, brak wiary w siebie, a wyrzut słyszany przez słuchawkę załamuje, miażdży, zabija powoli.
  • Mam tydzień na napisanie licencjatu, a czasu nie bardzo w ciągu tygodnia, bo zajęcia rozsypane w ciągu dnia jak tylko to możliwe. 
  • Projekty stoją można powiedzieć w miejscu, na jeden nie wiemy co mamy robić, a na drugi nie mam z kim działać i nie mamy danych....
  • Przedmioty w tym semestrze są ciężkie i jest ich dużo, przeraża mnie sesja. Podsumowując semestr nie umiem z niego nic.
  • Czuje się coraz gorzej. Nie wiem czy powodują to nerwy, których nie brakuje ostatnimi czasy, czy po prostu choroba znów się uaktywnia, czy dzieje się coś jeszcze innego. Mam duszności, brakuje mi sił, bolą stawy, nie panuje nad sobą, momentami nie wiem co robię...
  • Z P. KOCHAM GO. To jest jedna z tych rzeczy których jestem pewna, naprawdę pewna. Oczywiście musi być jakieś "ale" i jest. Ciężko ze mną wytrzymać, sama mam siebie dosyć, denerwuje się, i nie wiem dlaczego a ta niewiedza denerwuje mnie bardziej i bardziej i tak w kółko. Nie rozumiem jak on może, chce, po prostu jak on to wytrzymuje. Przecież nie musi, może odejść i się nie męczyć, może zostawić mnie samą z tym bagnem i żyć normalnie, spokojnie, ułożyć sobie życie. A on wciąż jest. Wciąż mnie trzyma, wciąż mówi, że kocha i wiem, że naprawdę, i wciąż obrywa, i wciąż go krzywdzę. Zabija mnie to. Zabija mnie świadomość, że robię mu krzywdę, po fakcie. Mam ochotę wyjść, zabić się, zadać sobie cios za każdy cios który zadałam jemu, cierpieć 100razy mocniej, bo on nie powinien cierpieć. Boje się, że to nie minie, że nie zmienię się z powrotem, że to nie kwestia leków, że to ja, że zwariowałam. 

niedziela, 29 listopada 2015

poniedziałek, 23 listopada 2015

Psychoterapia

Ambitne plany w moim wykonaniu kończą się niczym. miałam wczoraj pisać pracę i nic, miałam duże plany ogólnie i co z tego. Jaki jest dobry sposób na motywowanie się do działania? Pracy mam do groma a chęci zero.


czwartek, 19 listopada 2015

Psychoterapia

Chyba czas częściej dodawać posty? Może co czwartek i poniedziałek.... Zobaczymy na ile będę się tego trzymać :P
Ostatnio jest ze mną lepiej psychicznie chociaż rewelacji nie ma. MI się wydaje, że się uspokoiłam, nie powiem, że całkowicie, ale mniej się dre nie płacze, wychodzę do ludzi. Wciąż jest wiele rzeczy, które mnie martwią, denerwują, przyprawiają o niechęć do życia. Studia są w tym roku dla mnie karą od Boga, czuje że zmarnowałam czas poświęcając go na "studiowanie", nie posiadam zaplecza wiedzy, nic z nich w sumie nie wyniosłam, mało pamiętam z lat ubiegłych, a aktualnie bardzo by mi się ta wiedza przydała. O płacz przyprawia mnie także pisanie pracy licencjackiej do której muszę koniecznie siąść i napisać, najlepiej do czwartku..., chociaż 1 rozdział... Zalega mi też materiał bieżący... Nie wiem co ja dalej z tym wszystkim zrobię nie wspominając o warunku, który także muszę zaliczyć w sesji i o egzaminie z angielskiego ;/


poniedziałek, 16 listopada 2015

Psychoterapia

Oczywiście siedzenie do późna w niedzielę jest złym pomysłem, szczególnie, jeśli poniedziałek zaczynamy o świcie... Doskonale wiem co przynosi kichnięcie w moim wykonaniu przed poniedziałkowym śniadaniem. Oznacza ono dzień z milionem tragedii, bo jakże by inaczej. Dla wyjaśnienia: Tak, kichnęłam sobie z ranku, a co! Nastawione 3 budziki ledwo spłoniły mnie do wstania, ale jak się okazało był o jeden budzik za dużo, śniadanie jadłam w biegu o ile śniadaniem to można nazwać... A na uczelni, zgodnie z przewidywaniami, nie mogłam otworzyć pliku z pendrive'a, co mnie zestresowało i całe zadanie nie wiedziałam co robię, czyli miałam błędy, przez które pożegnałam się ze zwolnieniem z zaliczenia. 
Mam nadzieję, ze chociaż P. będzie miał lepszy dzień. Ja przez resztę poniedziałku nie wychodzę z domu choćby mnie siłą ciągnęli. Zresztą i tak mam kupę roboty na jutro... 


sobota, 7 listopada 2015

Psychoterapia

Brak weny = bark wpisów, mimo stosu kłębiących się myśli w głowie. Sporo się dzieje, jeszcze więcej się planuje i główne pytanie "czy jesteśmy na tyle dorośli, aby te decyzje podjąć?" Mamy po 21 lat (wiem zostało mi jeszcze 17 dni do urodzin) nie mamy pracy, wykształcenia w sumie też i myślimy bardzo przyszłościowo, tylko czy to już czas na takie myślenie? Nie mam, pojęcia. Jednak marzy mi się stabilizacja, wspólne życie na poważnie, bez tajemnic, bez złości, zawsze razem. I wish. Chociaż to zapewne moje marzenia, a są momenty, gdy zastanawiam się czy on to faktycznie ten facet jedyny, cudowny, wyśniony... Wiele cech P. mnie denerwuje i wiem, że jego denerwuje ja i moja rodzina z czego są same kłótnie między nami, a mimo tego coś nas ciągnie do siebie. Osobiście nie potrafię wyobrazić sobie życia bez niego obok. Ech, dlaczego to wszystko jest takie trudne?


PS: Czym poprawić zdjęcia? Jakość jest okropna, a zdjęcie nawet spoko.

sobota, 31 października 2015

Psychoterapia

Siedzę na wsi, jest naturalnie po północy, ale co mi tam siedzę dalej oglądając youtube kosmetyczny (Lisku, bo ja tak od 19:00 i jestem w połowie...). nie wiem jak to nazwać, hmmm... jest mi tu obojętnie, jakbym była "u rodziny w gościach" trochę, a trochę jakbym była u siebie z ograniczonym polem manewru, czyli np teraz nie mogę pójść po pojemnik do kuchni bo mama śpi a chciałam dokończyć paznokcie. Trudno. W ogóle, Kamilku znalazłam chyba pasje w życiu, dość drogie hobby, ale mnie uspokaja i bawi i jestem szczęśliwsza.
Naszła mnie dziś taka myśl, że w sumie cieszę się brakiem niektórych osób w moim życiu, mimo wprowadzenia licznych zmian w moim życiu za ich namowami, sugestiami i innymi takimi (brak odpowiedniego słowa). Zostały one zajebiście zastąpione, A.L., A.B. thanks. Fakt są osoby za którymi wciąż tęsknie, lecz z takowymi staram się łapać kontakt, przynajmniej raz na x.
Samopoczucie, o ile można o czymś takim mówić w moim przypadku, jest na poziomie -500. Zarówno fizycznie jak i psychicznie czuję się mega źle. Nie pocieszajcie mnie, że to dawka leku jest mniejsza bo mam zamiar odstawić w końcu to śniadanie, żyć normalnie, szczęśliwie i bez kolejnych ataków mojej cichej koleżanki... a może bardziej kolegi... w końcu Still. No dobra złe samopoczucie zrekompensuje sobie uzyskaniem statusu osoby niepełnosprawnej oraz środkami na koncie syntetycznym 101.
Dziś będzie bez wzmianki o P. Strasznie TĘSKNIE, gdy nie mam Cię obok.

poniedziałek, 26 października 2015

psychoterapia

pewnie mówiłam nie raz, że nie lubię świąt... zaczyna się ostatni tydzień października, oznacza mniej więcej tyle, że zaczynają się nerwy kłótnie i pretensje o wszystko do wszystkich i w ogóle.
Matka: "no pewno, zanim wyjedziecie będzie 18, jeszcze do biedronki czy innego sklepu a najlepiej kilku i będziesz w domu o 10! i znów nic nie kopniesz, bo po co."- ewidentny brak zrozumienia i niezauważanie własnej osoby w tym wszystkim, gdyż często sama chce żebyśmy zrobili zakupy a kończymy niestety późno, ale winny jest kto? oczywiście P bo on nigdy wcześniej nic nie robi tylko zawsze na ostatnią chwilę.

P siedzi smutny, więc pytam co jest? "nic" przecież widzę, że coś się dzieje... "studia" jest aż tak ciężko? jakoś się ułoży tylko trzeba chcieć... "wszystko zwali się na raz w jednym pewnie tygodniu, jeszcze najgorszy ten angielski" to Kaśka nie pomaga ani trochę? "słówka... przy niej sobie tłumacze zdania i w ogóle a na kolokwium z jakiegoś powodu tak nie umiem. może dlatego że jest mało czasu i ledwo zdążam nastrzelać..." ale słówek trzeba siąść i się nauczyć. "skąd je wziąć" z książki "łatwo mówić" w tym momencie nerwy mi puściły.

sobota, 24 października 2015

psychoterapia

Sama nie wiem od czego zacząć, długo mnie nie było na blogu, świat jak zwykle ogarnia smutek i oczywiście wariuje a ja jestem smutna i zwariowana razem z nim.
Co się działo pod moją nieobecność? Ogólnie rzecz ujmując nic, ale patrząc na każdy aspekt mnie i mojego życia z osobna- dużo.
Studia: zajęć jest masa, zaczęły się schody w postaci wejściówek, kartkówek i odpowiedzi, no i moje jakże kochane projekty. Mówiąc ogólnie, życie uniwersyteckie zaczyna mi się komplikować praca licencjacka stoi w miejscu a sama ja nie wiem/chce/umiem pchnąć tego jakoś do przodu.
Leczenie: od lipca byłam na oddziale tylko raz i szybko się tam nie pokaże mam nadzieje i nie nadzieje bo w sumie teraz muszę załatwiać lekarza sama i badania wszystkie także, co nie jest łatwe. Kolejka do p. prof. jest do końca roku a od grudnia zapisy na nowy rok, przy czym zaznaczam, że w lutym jest sesja a w styczniu zaliczenia. Także jestem na sterydach czas nieokreślony, co mnie wcale nie cieszy, ni one pomagają ni nie dają nic.
Rodzice: nie dogadujemy się. Wymagają przyjazdów co tydzień najlepiej i robienia nie wiem czego u nich przez ten czas, chociaż tylko siedzę tam i nie robię w sumie nic, za co lecą pretensje, jak nie przyjadę w sumie też, I tak w kółko.
Dom: sprzątam, narzekam, złoszczę się, a mój najwspanialszy facet na świecie mnie za to przeprasza kupując mi Raffaello. Ja go nie doceniam, nie widzę tego jak mnie mocno kocha i niszczę nas, boję się, że zabije to co jest między nami.
JA: chyba najważniejszy punkt tego posta, to co się teraz dzieje ze mną jest straszne, a jeszcze bardziej przeraża mnie fakt ze sama to widzę i nie umiem tego zmienić. Wszystko co pisałam wyżej mnie złości do takiego stanu, że nie potrafię się opanować. Znów pojawiają się myśli samobójcze, sprawiając sobie ból wydaje mi się, że mi lepiej, P uświadamia mi, że tak nie jest, stara się mnie uspokoić, mimo że sam nie daje sobie ze mną rady. Godzina, dwie i mi przechodzi, ale nie na jakoś mega długo bo wraca i staram się to hamować, ale nie wychodzi, inaczej- nie zawsze wychodzi. P stwierdził, że to może być trochę spowodowane brakiem czekolady, bo wytrzymałam bez niej 3 tygodnie! Może coś w tym jest, lecz nie jest to cała prawda, mimo że zaczęłam jeść ją znów, nadal mam w sobie złość, lęk, płacz, z którym nie wiem co zrobić. Zaczynam brać leki i boję się otumanienia i jak będą działać, jak ja będę działać na studiach. Nie mam wyjścia muszę się przekonać.

niedziela, 11 października 2015

psychoterapia

Miałam pisać licencjat, yhy, jasne, już lece. no dobra, usiadłam, zrobiłam jeden przypis i zaczęłam myśleć co dalej... i na tym stoje od kilku godzin. wściekłość mnie rozpierdala, ból głowy też. juz jak rap nie pomaga to nic nie pomoże.

sobota, 3 października 2015

Psychoterapia

Jest sobotnie popołudnie, Piotrek przyciągnął mnie do rodziców. Jest mi mega zimno, mega samotnie, mega nudno. Nocą miałam problemy z snem i cholernie bolało, boje się szpitala. Może łapie mnie przeziębienie, sama nie wiem, ale spać mi się okropnie chce i głowa mnie ćmi i w ogóle jest chujowo. Tak, tak jak zawsze.
Rozpoczął się rok akademicki, zaczęły się zajęcia i kombinowanie z grupami i warunkami, ogólny chaos. Zaczęło się też kompletowanie papierzysk do dziekanatu.  Narzekanie na plan zajęć sięga zenitu, szczególnie, że mijamy się z Misiem.
Propo Misia moja miłość rośnie niewyobrażalnie i przeraża mnie coraz bardziej. Co będzie jak go stracę? Nie chce o tym myśleć, ale najprawdopodobniej umrę.
Zaczęłam pisać ten post po 15 a kończę o 20:55. Miałam cichą nadzieję na spędzenie dnia jak na zdjęciu wyżej, i jak zwykle moje plany trafił szlak. Plecy bolą, wena uciekła, życie.

niedziela, 27 września 2015

psychoterapia

życie bywa przewrotne a nieporozumienia są na porządku dziennym. dziękuje. dobranoc.
PS. zalecam trzymanie się ode mnie z daleka przez najbliższe dni, kurwa .

wtorek, 22 września 2015

psychoterapia

nadeszła jesień w mym życiu, czyli nie chce się zyć nie chce się jeść nie chce się spać i wszystko boli najbardziej głowa...
wracam dziś na wieś... nie chce! jest mi źle!
na domiar złego padł mi dotyk w laptopie i musze pracować z myszką

piątek, 18 września 2015

psychoterapia

Jest rano, dla mnie ostatnio bardzo rano. Uwielbiam dni, gdy mogę poleżeć dłużej w łóżku i nawet nie spać, ale poleżeć. Niestety, czas przestawiać się na czas zimowy i zacząć wstawać wcześniej. Siedzę w kuchni, piję kawe i myślę co dalej począć produktywnego. Od kilku dni obijam się w mieszkaniu i nie robię totalnie nic, oczywiście głównie dlatego, że totalnie nic mi się nie chce. P. stara się uczyć i jestem pełna podziwu, że w ogóle próbuje, bo wiem jak ciężko mu to przychodzi i siedzę tu w sumie tylko dla niego. Dziwne, że mama z tego powodu nie klnie jeszcze, ale ona też tak jak ja, a może bardziej ja tak jak ona, docenia trud z jakim zdobywa się wiedzę i wie, że bez tego ciężko w życiu cokolwiek mieć. Zawsze mówię: Nigdy nie wiadomo jaki papier ci się w życiu przydać może, więc jak jest możliwość rób co się da. Samej tak strasznie mi się nic nie chce robić z życiem, że aż mnie przeraża moje lenistwo. Czas się brać do pracy! Zacznę od naleśników na śniadanie, w południe przyjdzie K. może się załapie. Spadam;)

sobota, 12 września 2015

psychoterapia

Dzień powoli mija, ja powoli budzę się do życia i działania. próbuje dopisać coś do tej mojej durnej pracy, średnio wychodzi. próbowałam pomalować Kejti na imprezę i też mi średnio wyszło (kiedyś będziesz skarbie miała kreski jak trzeba obiecuje:*). malowanie paznokci wyszło całkiem ładnie i jestem zadowolona z lakieru takie cudeńka rzadko można spotkać. Misio podlizuje się rodzicom, nie wiem czy to dobrze czy źle, ale ciesze się że nie poddaje się i próbuje wkupić w ich łaski. miło by było widzieć ich akceptacje w pełni. Smutno mi tu samej. jutro wróci moje słoneczko i będzie fajnie, może zrobię kolacje, zobaczymy. W poniedziałek na uczelnie, tak strasznie mi się nie chce iść tam i w sumie nie mam z czym, ale ok, podpis wziąć muszę. W środę wpis i zdać indeks z dziennikiem praktyk oraz potwierdzeniem wpłaty za warunek i jestem studentka V semestru, z kilkoma tygodniami wakacji w kieszeni. Trzeba te tygodnie wykorzystać!

psychoterapia

Miałam dodać wczoraj post, wczoraj, bo jest po północy, niestety nadal sprzątam pliki na dysku. K. stwierdziła, że zapisuje wszystkie śmieci z uczelni, ale kto wie czy jedno słowo lub zdanie z tych "śmieci" się komuś nie przyda?
P. pojechał do domu, do pracy. smutno tu siedzieć samej, lecz cóż mam poradzić, gdy luby ma zobowiązania wobec ojca swego? szkoda tylko, że się nie uczy, ale siłą mu ang do głowy nie włożę... wierzę w niego i jego umiejętności, jest mądrym chłopakiem (facetem), powinien dać rade i zaliczyć rok.
Podobno mi się udało. weszłam na USOS i zobaczyłam "rachunkowość zarządcza (2) 3" co oznacza, że udało mi się poprawić tą haniebną dwóję z mojej jakże kochanej rachunkowości. i wciąż jestem studentką FiRu ale już III roku. choć wciąż w to nie wierzę i dopóki nie zobaczę zaliczenia w indeksie nie uwierzę. teraz trzeba pisać licencjat, ale nie wychodzi, nie mam ochoty najmniejszej.

piątek, 4 września 2015

psychoterapia





psychoterapia

Dlaczego faceci są tacy głupi? i na niczym im nie zależy? czy to taka "epoka"? "takie mamy czasy"? może jestem jakaś inna i dziwna i jestem popieprzoną marzycielką, ale nie rozumiem jak można nie próbować walczyć? nie mieć w sobie zapału, motywacji do działania pochodzącej z nas samych? już dawno stwierdziłam że nie ogarniam tego świata w którym żyję ale nie myślałam, ze nie bede ogarniała najbliższej mi osoby na świecie... ok, poddaje się!
Jutro mam egzamin z mojej kochanej rachunkowości <3 i mam wrażenie że "coś" umiem ale czy to wystarczy okaże się jutro. znów brakuje mi mojego spięcia i zdenerwowania przedegzaminowego które ogarniało mnie zawsze gdy miałam coś zdawać a tym bardziej przed poprawką... czy boję się tego egzaminu? tak, ale nie odczuwam presji. co bedzie jak nie zdam nie chce nawet myśleć...

wtorek, 1 września 2015

psychoterapia


psychoterapia

nakładam na siebie zakaz kupowania kosmetyków kolorowych, wyjątkiem jest podkład o ile się skończy, oraz kosmetyków pielęgnacyjnych jeśli dany rodzaj jeszcze gdzieś chociaż w kropelce jest w zasięgu moich rąk. powodem jest rozpierdzielenie dużej ilości kasy na kosmetyki mało potrzebne (ale jednak potrzebne i z promocji :P) jedyne co mi się jeszcze marzy i mogłoby być np prezentem urodzinowym albo mikołajkowym czy jakimś bliskim terminem jest pędzelek do rozcierania cieni/blendowania, najlepiej Hakuro h77, ale pomarzyć podobno wolno...

nauka mi średnio idzie, powodem jest brak samozaparcia i chęci, ale też taka blokada dziwna w głowie. siadam jestem sama wiec jest cicho, najedzona z herbatą obok, zaczynam czytać i nie wiem co czytam, więc czytam od nowa i nadal nie dociera do mnie co czytam, zaczynam pisać zadania i myśleć co z czego się bierze i głowa automatycznie boli i zaczynam się stresować i boli brzuch i już nie mogę myśleć... co z tym zrobić? ten egzamin jest trudny, a ja wiem, że nie umiem, ale wiem też, że kiedyś by był dla mnie mega prosty, bo zapamiętywałam schematami co robić, już tak nie potrafię...

poniedziałek, 31 sierpnia 2015

psychoterapia

Próbuję się uczyć ale czy się mi chce? ani trochę. czy przygnębienie przeszło? ani trochę. Kasia nawet nie pomogła choć fajnie, ze przyszła bo tęskniłam... P. obiecał zjawić się w czwartek ale jakoś w tę obietnicę nie wierzę... smuteczek

niedziela, 30 sierpnia 2015

psychoterapia


komentarz mojego P.: "cebula ma warstwy a wiesz osły nie mają warstw....."

psychoterapia




psychoterapia

nie ma to jak niedziela... 
zgodnie z moimi postanowieniami na wrzesień wczoraj nastawiłam 5 codziennych budzików w równych odstępach czasu, więc o godzinie 8 budzik zadzwonił. wyłączyłam, olałam. Ale leżę i myślę... kładłam się spać jak zawsze na swojej połowie lóżka, widocznie z przyzwyczajenia, i obudziałam się na tej połowie łóżka, mimo że miałam całe wolne. I ogarnął mnie smutek, otworzyłam oczy i zdałam sobie sprawę, ze miałam cichą nadzieje zobaczyć go obok siebie... a jak spojrzałam na telefon i zobaczyłam wiadomość z nocy o treści "Mialem pomysl ze moze nawet w nocy bym przyjechal na lublin ale sie okazalo ze niedziele spedze w adamowie:/" no to mnie dobiło totalnie i konkretnie.... od godziny siedze nad kawą i myśle dlaczego jestem taka głupia i miałam nadzieje ze los sie uśmiechnie? wiem zachowuje się jak gimba, ale jestem bardzo smutną i zakochaną gimbą która umiera z tęsknoty... dobrze że on tego nie czyta w sumie. wstyd się przyznać jak bardzo sie kocha. 
WEŹ SIĘ W GARŚĆ! 
zrób śniadanie, weź leki, ogarnij się i siadaj do nauki, bo zaprzepaścisz mozliwość wspólnego roku, a tego przecież nie chcesz. pytanie czy on nie zaprzepaści swojego roku, ale musze w niego wierzyć. 
DO ROBOTY.

sobota, 29 sierpnia 2015

psychoterapia

nareszcie w domu! ale cicho tu i pustooo. musimy zdać te egzaminy i być razem kolejny rok! tego chcę! i tak bedzie

a teraz moim planem a moze bardziej listą postanowień jest zaczęcie jeść w równych odstępach czasu i dbać o siebie bo przecież mam dla kogo, postarać sie mniej denerwować i bardziej kochać i niech to narazie wystarczy. o postępach bede pisać :P

piątek, 28 sierpnia 2015

psychoterapia

jutro lublin ale przecież nic nie moze być tak jakbym chciała więc moja kochana chrzestna musi jechać z nami... trudno przeżyje szczególnie że moze P sie pojawi a cholernie tęsknie za nim:( bardzo bardzo bardzo smutam i tesknie

środa, 26 sierpnia 2015

psychoterapia

chyba zdechne :( nawet prochy w niektórych sytuacjach nie pomagają :( ech:(
odliczam dni do wyjazdu do siebie... 3...

niedziela, 23 sierpnia 2015

psychoterapia

Chyba czas na post...
Wakacje się kończą... ostatni tydzień był dość intensywny, malowanie w domu dało troche w kość moim kościom i stawom, mamuśka dała w kość moim nerwom i dziękuje bogu ze kończy jej się urlop, bo nie wiem ile jeszcze bym wytrzymała z nią w domu, chociaż wybieram się do siebie za tydzień. od pobytu w Chełmie nie zajrzałam do pracy licencjackiej... a do zadań z rachunkowości w ogóle, ale jakoś to będzie. ZDAMY TO, BO JAK NIE MY TO KTO!
Mój P. ledwo chodzi, pracuje za dwóch i strasznie widać po nim przemęczenie. byliśmy wczoraj na weselu, a w sumie to wróciliśmy dzisiaj.. było fajnie, chociaż przyznaje bałąm się tam iść. mam najwspanialszego faceta na ziemi, pomijając fakt, że kazał mi kierować. wszyscy żyją, a ja czuje się troszkę pewniej za kierownicą, o czym nie zamierzam nikogo wiecej informować. Tęsknie za moim facetem, za czułością jaka jest między nami, za wspólnymi nocami w domu, za kłótniami o nic, za patrzeniem jak śpi gdy już powinnam wychodzić, za byciem razem, naprawdę razem.


sobota, 15 sierpnia 2015

psychoterapia


psychoterapia

Czy ja kiedyś bede mogła mieć jakieś swoje plany? oczywiście nie pora na takie przyjemności. chciałam spedzić weekend z własnym ukochanym najlepszym na świecie facetem ale oczywiście nie wolno bo rodzice mają inne plany i mam pilnować brata.. uwaga! brat ma 15 lat! niby co ja mam mu zrobić? ale przecież trzeba zrobić wszystko aby Aśka nie była sama z Miśkiem w Lbn...
Wczoraj zaczełyśmy z matką malowanie domu, od małego pokoju w którym jest plama sadzy na ścianie. nic na nią nie działa a jak ją ruszyłyśmy to spadł tynk do gołych cegieł komina:/ ten dom ma 40lat nawet ponad, żadnego remontu nie widział i nie zobaczy:(
Idzie zwariować, chce do siebie...

czwartek, 6 sierpnia 2015

psychoterapia

dzis był mój pierwszy i ostatni dzień praktyk co robiłam? pokaże jak wróce do domu i wrzuce zdj na kompa. resztę mam spędzić pisząc prace, czyli pomagać w malowaniu w domu.

ludzie wiecznie nie potrafią zająć sie sobą i szukają sensacji u innych, ze mnie jak z każdej dziewczyny na wsi zrobili dziwkę.. trudno. ciekawe tylko czy ojciec uwierzy w moją wersje zdarzeń, bo mama chyba jednak mi ufa. chyba brakuje im w gminie sensacji ale co mnie to.

jutro trudny dzień dla P. :( rocznica śmierci jego mamy ;( chciałabym być przy nim... szczególnie, że sama źle to znosze:( chciałabym być w niedzielę na mszy, ale jak czegoś chce to to nie wychodzi więc zobaczymy.

pisze licencjat... mam 2 strony :/

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

psychoterapia

wczoraj była niedziela, którą o dziwo mój facet miał wolną, co za tym idzie spędziliśmy ją razem... zabrał mnie do Zamościa do kina i na lody na starówkę i na zakupy (hahaha połaziliśmy jak zwykle po sklepie bez celu) i było fajnie. szkoda, że to jego ostatnia wolna niedziela w te wakacje :( następną będzie wesele... a potem już w sumie sesja i koniec wakacji :( uwielbiam spędzać z nim czas i jakoś przetrwam do następnego miesiąca, może tęsknota mnie nie zabije. kiedyś nie była aż tak uciążliwa jak teraz...


nienawidzę rachunków nienawidzę!

sobota, 1 sierpnia 2015

psychoterapia

jest 02:00 a ja obejrzałam film i leże i myślę i nie mam ochoty pisać tego co się działo, nie mam ochoty na nic


TĘSKNIĘ! <3

sobota, 25 lipca 2015

psychoterapia

tak wiele bólu tak wiele do opisania, a gdy zaczynam pisać słowa ulatują z głowy jak gonione wiatrem

czwartek, 16 lipca 2015

"Wampir z MO"


"Skoro się rusza i jest w stanie pracować, to nie ma znaczenia, czy żyje, czy nie."
 - Andrzej Pilipiuk "Wampir z MO"
Niby cytat z książki a normalnie jakbym słyszała "pracodawcę" mojego P.

wtorek, 14 lipca 2015

psychoterapia/ wniosek dnia dzisiejszego..

żadnych dzieci w życiu!
nie ma do tego nerwów i zdrowia. opiekowałam się dziś z mamą bardzo grzeczną dziewczynką, ale nie daje sobie rady, boje sie normalnie.

byłam też u siostry, nasza przyjaźń powoli wygasa.

psychoterapia/ sny, koszmary, senne mary

uwielbiam śnić o moim kochanym, ale jednak wole, gdy są to sny szczęśliwe, a nie koszmary takie jak ten...

poniedziałek, 13 lipca 2015

psychoterapia/ niech to wszystko przepadnie

dostałam propozycje bardzo bardzo dla mnie fajną, i chce mi się kurwa ryczeć bo oczywiście nic z tego. mam dość, chce to wszystko rzucić w cholerę, ale czuję, że najpierw ktoś rzuci mną, a raczej mnie i nie ktoś tylko P., bo to wszystko nie ma sensu...

niedziela, 12 lipca 2015

cytat

"Odkryłam, że ludzie mają wiele warstw tajemnic. Wydaje ci się, że kogoś znasz, że go rozumiesz, ale jego pobudki zawsze są przed tobą ukryte, schowane w jego sercu. Nigdy ich nie poznasz, ale czasem postanawiasz zaufać"

psychoterapia

czuje się źle, nie wiem czy to tęsknota, leki, moje widzimisię ale czuję się mega źle.

czwartek, 9 lipca 2015

ostatnie dni lecą leniwie

Sesja skończyła się 5 lipca oficjalnie, moja zakończyła się jeszcze w czerwcu niezaliczonym egzaminem, który mam zamiar poprawić we wrześniu. początek wakacji był jaki był, sama tak wybrałam, w końcu ja ustalałam daty. w poniedziałek pojechałam na oddział do kochanej P. Prof. M., ale nie tęskniła chyba za mną i szybko wypuściła do domu. nie mam pojęcia czy się cieszyć szczególnie, że dziś czuje się chujowo... boli mnie i kurde nie wiem z jakiego powodu, ale trudno, nie miałam ochoty tam siedzieć.
Jako zakończenie sesji, no i od razu początek wakacji, przesiedziałam w lublinie prawie na darmo tydzień. jednego dnia prze leniliśmy się z P. innego przyszła K. z P. i przesiedzieliśmy wspólnie wieczór, następnego poszliśmy na kabaret i czas leciał strasznie szybko i miło.
A teraz jest średnio, tęsknota ogarnia mnie z każdej strony, w końcu mamy czwartek, a widziałam go w niedzielę... nerwów też nie brakuje, nie dogodzimy w życiu wszystkim, więc nerwy towarzyszą w tym domu na każdym kroku. tak było, jest i wątpię w zmiany...

sobota, 4 lipca 2015

Kocham go!

A: kochanie a będziesz mnie kochał jak będę gruba i brzydka?
P: tak, ale do 100kg...
A: 150?
P: nie, muszę się mieścić w tonażu...

niedziela, 28 czerwca 2015

Wieś...

Przyjechałam wczoraj do rodziców i czuje się dziwnie... przyzwyczaiłam się, że nie wyrabiam się z zajęciami, z nauką, z "pomocą" a dzisiejszy dzień w sumie przesiedziałam, przełaziłam, poopierdalałam się. Zaczynam czuć się tu obco. Mama nawet wczoraj pytała czy nie odzwyczaiłam się od mieszkania tu, oczywiście zaprzeczyłam, ale tak naprawdę to zapomniałam jak tu jest. o krzyku, bałaganie, niedzielnych obiadach bez pośpiechu, bo zaraz jadę, psach kręcących się pod nogami, kocie mruczącym na kanapie pod domem. chociaż jak tak wpadam widzę jak to wszystko się zmienia, rodzice są starsi, inni, zmęczeni, moje miejsce gdzieś ginie w tym wszystkim, w tym całym chaosie. Czuje się tu obca, nie wiem co gdzie jest, gdzie być powinno, na moje rzeczy nie ma nagle miejsca tak jakby dla mnie było go coraz mniej w tym domu. Brakuje mi też prywatności, jednak pokój z młodym to męka, nie jestem przyzwyczajona, że jestem w pokoju sama bo przecież w Lbn nie mieszkam sama i nie mieszkałam, ale inaczej mieszkać z P. czy z U., a wrócić tu i nie wiedzieć nagle jak się zachować, bo szczeniak nagle dorasta. Ogólnie czuję się tu gościem, a w Lublinie czuję się na miejscu. Z każdym dniem jestem bardziej przekonana gdzie moje miejsce i do kogo należy moje serce. Przy nim czuje się dobrze nawet, gdy jest źle, gdy płacze, gdy zatrzymuje mnie siłą jak chce wyjść się przejść martwiąc się że nie wrócę wkońcu tyle razy mówiłam że nie chce "tu" być, ale nie zostawię go. po pierwsze bo okropnie kocham, po drugie bo wiem że nie wytrzymałby (albo chce w to wierzyć) i po 3 bo obiecałam że nie zrobię żadnej głupoty bedąc z nim. Zdałam sobie sprawę, że nie chce zmieniać tego co jest między nami. Chce zacząć żyć na poważnie, znaleźć prace, zamieszkać oficjalnie razem a nie tylko "nie mówcie nikomu", planować jakoś to ułożyć na zawsze. Zabawne jak poglądy się zmieniają. Chciałabym wejść mu do głowy i zobaczyć to jego wzrokiem, co on myśli, czego chce, ale to nie możliwe.

wtorek, 23 czerwca 2015

Jeszcze wpierdol i wakacje

sesja sesja jeszcze tylko wyniki i wrzesień zakończy sesje. ale trudno. nie mam do siebie pretensji, nie dziś. fakt mogłam się uczyć w ten weekend i wiele osób by tego nie zrozumiało, ale warto było odpuścić. w sobotę nawet siadłam do nauki ale jak to w domu.. "AŚKAAAAAAA!" co chwilę słyszane z kuchni nie pomaga w nauce... a niedziela minęła przyjemnie, chociaż bałam się i początkowo żałowałam warto było poświęcić dzień i zobaczyć co kryje nasz kraj. zaskoczyło mnie kilka rzeczy, kilka tylko potwierdziło moje przypuszczenia. wyciszyłam się duchowo, poznałam zwyczaje i kulturę która jest bardzo blisko mnie, a nie miałam okazji zobaczyć jej w prawdziwej wersji. bałam się, że robię głupotę jadąc. P. chyba nadal uważa, że zmarnowałam czas i nie rozumie mnie, ale trudno, nie każdy ma takie czy inne odczucia na niektóre tematy.

niby nie moje klimaty, a jednak architektura cerkwi w tamtych stronach zachwyca... robiąc tego screena usłyszałam tylko "że też cie to interesuje", a no interesuje, bo wierzę w magie a w tych miejscach ona była może nie we wszystkich ale w większości. zadziwiające jest jak wiele prawosławia nadaj żyje w naszym kraju... 
zdjęcia chciałam wstawić, ale mój kochany biedny telefonik leciał wczoraj ze schodów razem ze mną i nie przeżył :((