Wakacje się kończą... ostatni tydzień był dość intensywny, malowanie w domu dało troche w kość moim kościom i stawom, mamuśka dała w kość moim nerwom i dziękuje bogu ze kończy jej się urlop, bo nie wiem ile jeszcze bym wytrzymała z nią w domu, chociaż wybieram się do siebie za tydzień. od pobytu w Chełmie nie zajrzałam do pracy licencjackiej... a do zadań z rachunkowości w ogóle, ale jakoś to będzie. ZDAMY TO, BO JAK NIE MY TO KTO!
Mój P. ledwo chodzi, pracuje za dwóch i strasznie widać po nim przemęczenie. byliśmy wczoraj na weselu, a w sumie to wróciliśmy dzisiaj.. było fajnie, chociaż przyznaje bałąm się tam iść. mam najwspanialszego faceta na ziemi, pomijając fakt, że kazał mi kierować. wszyscy żyją, a ja czuje się troszkę pewniej za kierownicą, o czym nie zamierzam nikogo wiecej informować. Tęsknie za moim facetem, za czułością jaka jest między nami, za wspólnymi nocami w domu, za kłótniami o nic, za patrzeniem jak śpi gdy już powinnam wychodzić, za byciem razem, naprawdę razem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz