niedziela, 30 sierpnia 2015

psychoterapia

nie ma to jak niedziela... 
zgodnie z moimi postanowieniami na wrzesień wczoraj nastawiłam 5 codziennych budzików w równych odstępach czasu, więc o godzinie 8 budzik zadzwonił. wyłączyłam, olałam. Ale leżę i myślę... kładłam się spać jak zawsze na swojej połowie lóżka, widocznie z przyzwyczajenia, i obudziałam się na tej połowie łóżka, mimo że miałam całe wolne. I ogarnął mnie smutek, otworzyłam oczy i zdałam sobie sprawę, ze miałam cichą nadzieje zobaczyć go obok siebie... a jak spojrzałam na telefon i zobaczyłam wiadomość z nocy o treści "Mialem pomysl ze moze nawet w nocy bym przyjechal na lublin ale sie okazalo ze niedziele spedze w adamowie:/" no to mnie dobiło totalnie i konkretnie.... od godziny siedze nad kawą i myśle dlaczego jestem taka głupia i miałam nadzieje ze los sie uśmiechnie? wiem zachowuje się jak gimba, ale jestem bardzo smutną i zakochaną gimbą która umiera z tęsknoty... dobrze że on tego nie czyta w sumie. wstyd się przyznać jak bardzo sie kocha. 
WEŹ SIĘ W GARŚĆ! 
zrób śniadanie, weź leki, ogarnij się i siadaj do nauki, bo zaprzepaścisz mozliwość wspólnego roku, a tego przecież nie chcesz. pytanie czy on nie zaprzepaści swojego roku, ale musze w niego wierzyć. 
DO ROBOTY.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz