środa, 30 grudnia 2015

Psychoterapia

Chyba czas na podsumowanie roku, jutro nie znajdę chwili na wpis. Planuje spędzić zajebiście tego sylwestra, a jego zajebistość bierze się z prostoty i tej najważniejszej osoby obok.
Pomyślmy jaki ten rok dla mnie był?
Styczeń: choroba, szpital, wojny z U i K
Luty: inny szpital, diagnoza, nowa bratnia dusza, wyprowadzka ze Skłodowskiej, podjęcie decyzji o zamieszkaniu z P., problemy na uczelni.
Marzec: przełożona sesja, warunek, szpital, zamieszkanie w naszym mieszkaniu, imprezy z K i M
Kwiecień: studia, próby bycia dobrą kobietą
Maj: strata M wciąż bolesna, grile, studia, przydział promotorki
Czerwiec: sielanka w mieszkaniu, wybranie tematu pracy licencjackiej
Lipiec: sesja, nauka z K, niezapomniany widok uczącego się P., szpital
Sierpień:praktyki i pisanie pracy, malowanie domu, wakacje u rodziców, tęsknota, fajne wesele, chmielaki z dziećmi
Wrzesień: poprawki P. i jedna moja, zbieranie się na studia, próby kończenia rozdziału, problemy K i K
Październik: powrót do siebie, powrót na studia w innym toku innych grupach, szpital, status niepełnosprawnej
Listopada: wojny z P., załamanie nerwowe, napady złości i agresji
Grudzień: jw, święta, tęsknota, problemy z lekarzami, zły stan psychiczny i fizyczny.
Chyba to co mi utkwiło w pamięci zawarłam w tym podsumowaniu.
Czego bym chciała od nowego roku? Chce być szczęśliwą, spędzać jak najwięcej czasu z P., i żeby rodzice zaakceptowali to a on zdecydowanie powiedział czego oczekuje. Chce przestać odczuwać ból, wiem mam się z nim zaprzyjaźnić, ale przynajmniej móc żyć bez leków. Skończyć studia i obronić prace, zacząć magisterskie. Spędzać jeden dzień każdych świąt z P u niego. Nie kłócić się z nikim bliskim przynajmniej. Nie spieszyć niczego i więcej się uśmiechać. Czy chce tak wiele?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz