Boziu jak mi się nie chce totalnie nic:( co to za dzień, wszystko mi leci, mylę litery przy pisaniu, szybciej myślę niż robię. Ech:(. Na zewnątrz szaro, zimno, mokro, ale to nie jest grudniowa zima jakiej bym chciała w święta, a te już nie długo...
Wczoraj zmarzłam, trochę w domu, ale bardziej już u siebie. Ogarnia mnie tu mróz, jedynym emitentem ciepła jest P., ale on też ostatnio mrozi czasem, coraz częściej. Przestajemy ukrywać przed sobą raniące nas wzajemnie szczere przemyślenia, plany, zaczynamy myśleć nie o sobie tylko o NAS. Przeraża mnie to. On mówi o tym z powagą, prawdziwie, a ja nie wiem, boje się, czuje, że to za szybko... P. zawsze narzucał tempo w naszym związku, hamuje te zapędy, ale coraz słabiej mi idzie... Często zadaje sobie masę pytań: czy chce? czy kocham? czy warto? czy to ten? czy będę szczęśliwa? czy go nie skrzywdzę? etc. A wszystkie te pytania sprowadzają się do jednego słabego "boje się".
Teraz jest mi/nam coraz ciężej. Jesteśmy bliżej, widzimy się częściej, wychodzi więcej różnic, problemików, błahostek, ale też więcej miłości, czułości, troski, tęsknoty. Nie wiem z czego to wynika, po prostu chyba dorastamy, poważniejemy i inaczej patrzymy na wszystko, inaczej patrzymy na nas, co może powodować, że będziemy popełniać więcej błędów... Jak zwykle czas pokaże co będzie, przyszłość jest nieprzewidywalna i nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że sami ją tworzymy, bo nie wiemy jakie decyzje co przyniosą za sobą.
Decyzje podejmujemy często za sprawą ludzi, a ludzie się zmieniają, nagle, niezapowiedzianie, na gorsze najczęściej. Nigdy bym nie powiedziała, że znajdę się w takiej sytuacji w jakiej jestem, że osoba, której ufałam, która była dobra, z którą się dogadywałam, nagle zmieni front i stanie przeciwko mnie... Cóż, jest w tym trochę mojej winy, nie powiem że nie, ale to były jej decyzje. czy boli? TAK, KURWA JAK CHOLERA! Ale wiele rzeczy mnie boli a miłość zawsze ma pod górkę...
czwartek, 11 grudnia 2014
środa, 3 grudnia 2014
niedziela, 30 listopada 2014
milutki, spokojniutki, pełen czułości i miłości weekendzik prawie się skończył... kocham takie weekendy leniwe i z tym jednym jedynym ukochanym mym Piotrusiem <3 ale dziś już dzień spędzony w samotności... znaczy w towarzystwie FP i bankowości, super { :/ }. w wolnej chwili opisze wszystko, wszyściutko, cały ten czas ciszy... może w następny weekend{?} zobaczymy...
ŹLE MI!!!
ŹLE MI!!!
wtorek, 25 listopada 2014
wtorek, 11 listopada 2014
poniedziałek, 3 listopada 2014
sobota, 1 listopada 2014
w tym roku boli najbardziej a może dopiero teraz boli na prawdę....
Wszystkich Świętych... znów mało nie płakałam, nie pogodziłam się i chyba nie pogodzę... prawie rok, a ja nadal płacze. a one się kłócą, nawet nad jego grobem:( to boli!!
chciałabym być z NIM. jemu też jest ciężko, nawet ciężej, to wszystko znieść. chciałabym być obok, ale przecież nie mogę... jeszcze rok albo dwa góra, jeśli się nie pozabijamy wzajemnie to będziemy razem i będziemy spędzać razem nie tylko te święta. w tym roku są najboleśniejsze....
chciałabym być z NIM. jemu też jest ciężko, nawet ciężej, to wszystko znieść. chciałabym być obok, ale przecież nie mogę... jeszcze rok albo dwa góra, jeśli się nie pozabijamy wzajemnie to będziemy razem i będziemy spędzać razem nie tylko te święta. w tym roku są najboleśniejsze....
takie bolesne a jednocześnie takie piękne
czwartek, 30 października 2014
środa, 29 października 2014
dawno nie pisałam a dzieją się różne dziwne rzeczy...
1 uczyć mi się nawet trochę chce
2 czuje się wykluczona ze społeczeństwa. M i K są w mega komitywie, U i K także jakoś wielce zaprzyjaźnione.
3 mam najlepszego faceta na świecie (tak tak wiem że będę narzekać i te słowa staną mi kością w gardle ale na razie tak jest). normalnie cuda się dzieją, zrobił kolacje jest do rany przyłóż słodki, szczery normalnie jak nie on...
4 mam mega zaległości w przepisywaniu notatek ale trudno jakoś nadrobię muszę....
5 choruje od tygodnia prawie mi przeszło (prawie.....)
6 każdy najbliższy weekend spędzam w domu z pieskami kotkiem i babcią która bije rekordy głupoty...
ŻYCIE JEST ......................................... (dokończyć wg uznania)
2 czuje się wykluczona ze społeczeństwa. M i K są w mega komitywie, U i K także jakoś wielce zaprzyjaźnione.
3 mam najlepszego faceta na świecie (tak tak wiem że będę narzekać i te słowa staną mi kością w gardle ale na razie tak jest). normalnie cuda się dzieją, zrobił kolacje jest do rany przyłóż słodki, szczery normalnie jak nie on...
4 mam mega zaległości w przepisywaniu notatek ale trudno jakoś nadrobię muszę....
5 choruje od tygodnia prawie mi przeszło (prawie.....)
6 każdy najbliższy weekend spędzam w domu z pieskami kotkiem i babcią która bije rekordy głupoty...
ŻYCIE JEST ......................................... (dokończyć wg uznania)
piątek, 24 października 2014
poniedziałek, 20 października 2014
Koszmar
znowu płacze... przez rodziców, przez miłość, przez siebie...
nie umiem mu tego wytłumaczyć, ale z jednej strony go kocham a z drugiej nie wiem czego chce bo widzę ze nie zda to egzaminu. nie wiem czy się nie pozabijamy wzajemnie w życiu, strasznie się gryziemy, ja oczekuje jednego, on drugiego, a robimy trzecie nie próbując się porozumieć... do dupy takie życie!
matce też do końca nie wiem o co chodzi i przed czym mnie broni ale widocznie ma w tym cel. a ja widzę jedynie to że nie będę miała w życiu nic i to dzięki niej bo sama gówno osiągnęła a najmądrzejsza na świecie.
nie daje sobie rady ze sobą płacze coraz częściej z coraz błahszych powodów. co rusz odpowiadam sobie na pytanie czego chcesz od życia i mimo odpowiedzi ułożonej w głowie mówię nie wiem. po prostu zwykłe nie wiem... chociaż tak naprawdę nie chce się przyznać do tego czego pragnę...
ulik wrócił koniec tego dobrego...
piątek, 17 października 2014
Nie ma to jak facet
Usłyszałam dziś kolejny wyszukany komplement od mojego boya... A mianowicie jakbyś dostała pękiem kluczy byłabyś ładniejsza.. jak ja go kocham... Oczywiście, że dostał z liścia...
środa, 15 października 2014
odkładanie z dnia na dzień tego, czego nie przeskocze nie ma sensu, ale cóż... odkładam. może w piątek? może... dziś dwa przecudnie nudne wykładziki mam za sobą, a jutro kolejne dwa, w tym jeden dodatkowy. normalnie żyć, nie umierać! zabić się pozostaje... ale on mnie trzyma...
łapie coraz więcej dodatkowych zajęć. nie wiem po co. chyba, żeby po prostu nie myśleć...
wszystko się źle układa, ale nic nie poradze na to, niestety, tak już widocznie musi być. mam przesrane zajęcia, skumulowane w ciągu w sumie dwóch pełnych dni. siedze na uczelni i nie wiem co ja tu robie. nie to żeby nie były to ciekawe zagadnienia, gdyż są interesujące, ale bardziej do słuchania nie do uczenia sie ich na kolokwia i inne bzdety...
CIĘŻKIE JEST ŻYCIE STUDENTA! (albo jak to ostatnio śpiewam "przes**ne")
łapie coraz więcej dodatkowych zajęć. nie wiem po co. chyba, żeby po prostu nie myśleć...
wszystko się źle układa, ale nic nie poradze na to, niestety, tak już widocznie musi być. mam przesrane zajęcia, skumulowane w ciągu w sumie dwóch pełnych dni. siedze na uczelni i nie wiem co ja tu robie. nie to żeby nie były to ciekawe zagadnienia, gdyż są interesujące, ale bardziej do słuchania nie do uczenia sie ich na kolokwia i inne bzdety...
CIĘŻKIE JEST ŻYCIE STUDENTA! (albo jak to ostatnio śpiewam "przes**ne")
wtorek, 14 października 2014
poniedziałek, 13 października 2014
środa, 8 października 2014
czwartek, 2 października 2014
wtorek, 30 września 2014
studia czas zacząć
głupi ma szczeście pierwszy dzień roku i odrazu wolny z okazji rektorskich :D ale wstajemy o 6 i jedziemy...
piątek, 26 września 2014
środa, 24 września 2014
"wiem kim jestem" Kaczor feat. Ina
Wiem kim jestem, dokąd zmierzam,
Moje życie i idea, już nie boje się wybierać.
Zbuduj w sobie z mostów wiarę,
Odnajdź siłę, złóż ofiarę, zaufaj mi.
Moje życie i idea, już nie boje się wybierać.
Zbuduj w sobie z mostów wiarę,
Odnajdź siłę, złóż ofiarę, zaufaj mi.
niedziela, 21 września 2014
szara niedziela w szarym lublinie...
wczoraj byłam szczęśliwa, a dziś nie ma we mnie życia. co się ze mną dzieje? :( pojęcia nie mam. poszłam do sklepu miałam po drodze iść do bankomatu, i co? i zapomniałam. o czym ja myśle? nie wiem. nie mam na nic ochoty, nie mam na nic siły. słucham sobie Białej Armii i jakoś mi tak chujowo, że szok...
sobota, 20 września 2014
czwartek, 18 września 2014
środa, 17 września 2014
jupiiiiiiiii
ale jestem padnięta:/ ale zdane? zdane! znaczy przeczołgane... ale jest 3 w indeksiku! jest git jeszcze tylko poprawić makroekonomię i będzie studentka II roku FiR-u!
a teraz idzie do biedry po chlebek i soczek, a może do stokrotki? sama nie wiem.
a teraz idzie do biedry po chlebek i soczek, a może do stokrotki? sama nie wiem.
niedziela, 14 września 2014
bedzie co ma być
jeden egzamin mam za sobą drugi przed ale bez nerwów (tych widocznych na razie nie ma chociaż były przed egz...) będzie co będzie najwyżej się zajebie :D
jestem śliczna i ulik też :P :D i mam dobry humor ale czekają na mnie notateczki takie śliczne kolorowe (<FUJ>)
jestem śliczna i ulik też :P :D i mam dobry humor ale czekają na mnie notateczki takie śliczne kolorowe (<FUJ>)
czwartek, 11 września 2014
lublin
znów u siebie... wczoraj się uczyłam dziś obijam źle mi... jutro bede płakać w sobote pójde na egzamin.... bedzie co ma być.
ruda jest teraz blond i śpi na swoim łóżeczku...
mam cichą nadzieje że przyjedzie jutro piotrek chce do niego on mnie uspokaja
a narazie boli mnie brzuszek zjadłam dzis dwie miseczki zupki grochowej i czekolade i nie pomogła czekolada:(
notatki leżą a ja siedze
bedzie źle....
od przyjazdu nie wyszłam z domu nawet na balkon ale pogoda nie zachęca:(
czas siąść do nauki:((((((
ruda jest teraz blond i śpi na swoim łóżeczku...
mam cichą nadzieje że przyjedzie jutro piotrek chce do niego on mnie uspokaja
a narazie boli mnie brzuszek zjadłam dzis dwie miseczki zupki grochowej i czekolade i nie pomogła czekolada:(
notatki leżą a ja siedze
bedzie źle....
od przyjazdu nie wyszłam z domu nawet na balkon ale pogoda nie zachęca:(
czas siąść do nauki:((((((
sobota, 6 września 2014
rozterki miłosne...
to wszystko zaczyna stawać się coraz poważniejsze i nie wiem czy nie za szybko. wiem, że mnie potrzebuje, że chciałby mieć mnie przy sobie, że chce żebym spędzała czas w pobliżu, żebym mu pomagała, ale w ogóle nie myśli jak ja się czuje, jak czują się jego bliscy. dziwnie jest siedzieć w jego domu i coś robić... obco. tym bardziej teraz. nie wiem jak się zachować, odezwać, nawet do Małej. nie umiem zajmować się dziećmi, nie mam instynktu macierzyńskiego, nie ciągnie mnie do małych dzieci, podejrzewam, że gdyby było inaczej sama chciałabym zostać matką. nawet jak czuje się w miarę swobodnie przy jego rodzeństwie, gdy widzimy się gdzieś tam, to przestaje się tak czuć będąc u niego. chciałabym spędzać z nim czas, więcej czasu, ale nie za taką cenę. wracam do domu i myślę co zrobiłam nie tak, co mówią, jak mnie odebrali, jak ocenili...
często też myślę co on sam o mnie myśli, jak mnie postrzega, co czuje tak naprawdę? coraz częściej mam wątpliwości co do jego uczuć, niby mówi, że kocha, niby to okazuje od czasu do czasu, ale... może to objaw tęsknoty, może strachu? nie mam pojęcia, jednak jest.
a co ja sama czuję? trudno określić. jednak pewna jestem tego, że mi go brakuje, tęsknie za nim, jego obecnością, nawet wrednymi przytykami. jest w tej tęsknocie coś głębszego. podświadomie cały czas o nim myślę, zasypiam i budzę się z myślą o nim. jest pierwszą osobą do której czuje coś takiego. boję się tego uczucia.
na początku nie myślałam, że będziemy razem, że będzie nam na sobie tak zależeć, że mi będzie na kimś tak zależeć... pomyślałam czemu nie spróbować, wydaje się inny niż cała ta banda (nie wiem jak ich nazwać). nie wiem czy tak jest. faktycznie różni się od większości facetów. z czasem stał się ideałem, widzę jego wady i nie brak ich, ale widzę też jego urok. potrzebowałam czasu żeby zauważyć jego męskie rysy twarzy, może one z czasem się pojawiły, z wiekiem, problemami. możliwe. musiałam się też przyzwyczaić do jego ciała, do tego, że nie muszę się powstrzymywać przed przytuleniem się, że nie muszę udawać i mogę przy nim być sobą. chyba mogę mu ufać, a przynajmniej to robię, w najgorszym przypadku się pośliznę...
to czego boję się najbardziej, to to, że nie będę w stanie odejść, gdy będzie mi źle. w końcu nie wiemy jak będzie się układać życie razem, wspólne mieszkanie, wspólne decyzje, odpowiedzialność... boję się tego, a jednocześnie chciałabym. czas pokaże...
często też myślę co on sam o mnie myśli, jak mnie postrzega, co czuje tak naprawdę? coraz częściej mam wątpliwości co do jego uczuć, niby mówi, że kocha, niby to okazuje od czasu do czasu, ale... może to objaw tęsknoty, może strachu? nie mam pojęcia, jednak jest.
a co ja sama czuję? trudno określić. jednak pewna jestem tego, że mi go brakuje, tęsknie za nim, jego obecnością, nawet wrednymi przytykami. jest w tej tęsknocie coś głębszego. podświadomie cały czas o nim myślę, zasypiam i budzę się z myślą o nim. jest pierwszą osobą do której czuje coś takiego. boję się tego uczucia.
na początku nie myślałam, że będziemy razem, że będzie nam na sobie tak zależeć, że mi będzie na kimś tak zależeć... pomyślałam czemu nie spróbować, wydaje się inny niż cała ta banda (nie wiem jak ich nazwać). nie wiem czy tak jest. faktycznie różni się od większości facetów. z czasem stał się ideałem, widzę jego wady i nie brak ich, ale widzę też jego urok. potrzebowałam czasu żeby zauważyć jego męskie rysy twarzy, może one z czasem się pojawiły, z wiekiem, problemami. możliwe. musiałam się też przyzwyczaić do jego ciała, do tego, że nie muszę się powstrzymywać przed przytuleniem się, że nie muszę udawać i mogę przy nim być sobą. chyba mogę mu ufać, a przynajmniej to robię, w najgorszym przypadku się pośliznę...
to czego boję się najbardziej, to to, że nie będę w stanie odejść, gdy będzie mi źle. w końcu nie wiemy jak będzie się układać życie razem, wspólne mieszkanie, wspólne decyzje, odpowiedzialność... boję się tego, a jednocześnie chciałabym. czas pokaże...
siedzę sobie na stancji i co robię? otóż uczę się! ale myśli krążą często gdzieś indziej... jednak walczę!
jak zwykle chce mi się płakać. dotykają mnie rzeczy, które niby nie powinny, aż tak we mnie siedzieć, a jednak siedzą... i bolą... i nikt tego nie rozumie. ja tego nie rozumiem. i jest chujowo...
może Ktoś ma racje? może wchodzę na grzązki grunt? a może już na nim stoję? nie wiem, jednak mam nadzieje, że w chwilach decyzyjnych tych najważniejszych będę wiedziała co zrobić czy się wycofać czy walczyć... teraz staram się walczyć, zależy mi...
jak zwykle chce mi się płakać. dotykają mnie rzeczy, które niby nie powinny, aż tak we mnie siedzieć, a jednak siedzą... i bolą... i nikt tego nie rozumie. ja tego nie rozumiem. i jest chujowo...
może Ktoś ma racje? może wchodzę na grzązki grunt? a może już na nim stoję? nie wiem, jednak mam nadzieje, że w chwilach decyzyjnych tych najważniejszych będę wiedziała co zrobić czy się wycofać czy walczyć... teraz staram się walczyć, zależy mi...
poniedziałek, 1 września 2014
kiedyś tematy ważne będą rozwinięte...
dlaczego moja matka się całe życie tak wścieka i każda kłótnia wychodzi od tematu pieniędzy schodząc na każdy inny drażliwy temat... cdn
sobota, 30 sierpnia 2014
bo znów zapomne...
Jeśli kiedykolwiek nadejdzie taka chwila,że mnie zostawisz,
a ja będę leżała na podłodze, doszczętnie mocząc dywan łzami,
to proszę Cię , trzaśnij drzwiami tak kurewsko mocno, żeby spadł
na mnie żyrandol i żebym już niczym więcej nie musiała się
martwic...
wieczór daleki od ideanlego
film? jest! nawet romansidło...
łóżeczko? jest! moje kochane
kocyk? jest! średni ale ujdzie
jedzonko? jest! chipsy <3
piciu? było:( się wypiło...
nastrój? brak...
facet? brak...
ciepełko? brak...
łóżeczko? jest! moje kochane
kocyk? jest! średni ale ujdzie
jedzonko? jest! chipsy <3
piciu? było:( się wypiło...
nastrój? brak...
facet? brak...
ciepełko? brak...
piątek, 29 sierpnia 2014
czwartek, 28 sierpnia 2014
1. chęć śmierci jest niewyobrażalnie duża, tak samo jak płacz.
2. mam dość litości mamusi i odgrywania zatroskanej nagle i kochającej, jutro i tak wydrze się na mnie.
3. w 100000000000000% upewniłam i się i rodziców, że jeździć samochodem nie będę i koniec .
4. mam serdecznie dość ojca, wkurwia się czym wkurwia mnie jeszcze gorzej niż sztuczna litość mamuśki
5. średnie relacje z Piotrkiem
6. strach przed zbliżającą się sesją
7. i wiele innych
podsumowując: CHCE DO LUBLINA!
2. mam dość litości mamusi i odgrywania zatroskanej nagle i kochającej, jutro i tak wydrze się na mnie.
3. w 100000000000000% upewniłam i się i rodziców, że jeździć samochodem nie będę i koniec .
4. mam serdecznie dość ojca, wkurwia się czym wkurwia mnie jeszcze gorzej niż sztuczna litość mamuśki
5. średnie relacje z Piotrkiem
6. strach przed zbliżającą się sesją
7. i wiele innych
podsumowując: CHCE DO LUBLINA!
poniedziałek, 25 sierpnia 2014
czwartek, 21 sierpnia 2014
poniedziałek, 18 sierpnia 2014
wesele wesele i po weselu. byłam? byłam. śliczni są i tacy szczęśliwi razem, ja też tak chce! ale każdy medal ma dwie strony:( biedny stryj może za nim nie przepadałam ale to stryj i krzywdy nigdy nam nie robił, a teraz boli patrzeć na jego cierpienie :(. nie rozumiem ani stryja W. ani ciotki M. lub A. (sama nie wiem jak na nią mówić), ich znieczulica mnie powala. ja płacze żegnając się wczoraj ze stryjem a oni nawet nie zapytają jak on się czuje, to w końcu ich brat.
wesele było fajne mimo że przesiedziane w samotności, ale tak już czasem musi być. życie kładzie nam kłody pod nogi, z niektórymi walczymy inne musimy akceptować... szkoda że Misiek tego nie rozumie. dziwi mnie jego zachowanie czasem. jesteśmy różnie wychowani i różnie pojmujemy co wypada co nie wypada. trudno, może kiedyś zgramy się w całość...
wesele było fajne mimo że przesiedziane w samotności, ale tak już czasem musi być. życie kładzie nam kłody pod nogi, z niektórymi walczymy inne musimy akceptować... szkoda że Misiek tego nie rozumie. dziwi mnie jego zachowanie czasem. jesteśmy różnie wychowani i różnie pojmujemy co wypada co nie wypada. trudno, może kiedyś zgramy się w całość...
piątek, 15 sierpnia 2014
mam ochotę płakać tak po prostu... znowu... ale nie po prostu muszę być twarda, miłość to nie wszystko, tęsknota tęsknotą, czas wziąć się za siebie i zacząć myśleć o sobie. koniec z ustępowaniem, odkładaniem na potem, i sprzyjaniem wszystkim. nie uszczęśliwię ich ale mogę uszczęśliwić siebie...
dzień zaczął się od kolejnych złych wiadomości, kolejnej śmierci. młodość nie jest wieczna ale życie jest od niej niekiedy krótsze. szkoda chłopaka...
jutro wesele Awła, nie chce tam iść ... muszę. wiem, że muszę, ale nie chce. boje się, nie lubię tej rodziny... może się mylę, ale wydaje mi się, że to będzie totalna klapa, płacz i zgrzytanie zębów... trzeba to jakoś przeżyć.
zostałam sama... nie fizycznie, psychicznie.
dzień zaczął się od kolejnych złych wiadomości, kolejnej śmierci. młodość nie jest wieczna ale życie jest od niej niekiedy krótsze. szkoda chłopaka...
jutro wesele Awła, nie chce tam iść ... muszę. wiem, że muszę, ale nie chce. boje się, nie lubię tej rodziny... może się mylę, ale wydaje mi się, że to będzie totalna klapa, płacz i zgrzytanie zębów... trzeba to jakoś przeżyć.
zostałam sama... nie fizycznie, psychicznie.
wtorek, 12 sierpnia 2014
Znakiem zapytania jestem,
Przyszłość mnie odkrywa jeszcze
Tak jak ty, tak jak my
Nie oceniaj mnie pochopnie,
Widzisz to, co powierzchowne
Nie znasz mnie, siebie też
Mogę mieć rogatą duszę,
Mogę wszystko, nic nie muszę
Pragnę żyć
z całych sił
Chce spróbować każdy smak
całe życie jest przede mną, właśnie tak
To mój czas
Moje serce ogniem dzisiaj jest
Nigdy więcej nie zdołują mnie
Mamy prawo żeby bawić się
Wolnością upić się ja chcę
Ma taki boski smak
Tak Tak Tak Tak
Zakazany smak
Tak Tak Tak Tak
ma taki boski smak
Tak Tak Tak Tak
zakazany smak
Tak Tak Tak Tak
Jestem wolna, ja wybieram
W jaki humor się ubieram
Nie mów mi, jak mam żyć
Zakręcony świat, codzienność i ja
uczucia plączą się, oswaja mnie
Chcę popełniać własne błędy
szukać drogi swej którędy będę iść
Tak jak ty, lubię kiedy tętni życie
Będę martwa lub na szczycie
Tylko raz życie masz
Moje serce ogniem dzisiaj jest
Nigdy więcej nie zdołują mnie
Mamy prawo żeby bawić się
Wolnością upić się ja chcę
Ma taki boski smak
Tak Tak Tak Tak
Zakazany smak
Tak Tak Tak Tak
Ma taki boski smak
Tak Tak Tak Tak
Zakazany smak
Tak Tak Tak Tak
Ooo Ooo Oooo Ooo...
Moje serce ogniem dzisiaj jest
Nigdy więcej nie zdołują mnie
Mamy prawo żeby bawić się
Wolnością upić się ja chcę (x2)
Ma taki boski smak
Tak Tak Tak Tak
Zakazany smak
Tak Tak Tak Tak
Ma taki boski smak
Tak Tak Tak Tak
Zakazany smak
Tak Tak Tak Tak
Przyszłość mnie odkrywa jeszcze
Tak jak ty, tak jak my
Nie oceniaj mnie pochopnie,
Widzisz to, co powierzchowne
Nie znasz mnie, siebie też
Mogę mieć rogatą duszę,
Mogę wszystko, nic nie muszę
Pragnę żyć
z całych sił
Chce spróbować każdy smak
całe życie jest przede mną, właśnie tak
To mój czas
Moje serce ogniem dzisiaj jest
Nigdy więcej nie zdołują mnie
Mamy prawo żeby bawić się
Wolnością upić się ja chcę
Ma taki boski smak
Tak Tak Tak Tak
Zakazany smak
Tak Tak Tak Tak
ma taki boski smak
Tak Tak Tak Tak
zakazany smak
Tak Tak Tak Tak
Jestem wolna, ja wybieram
W jaki humor się ubieram
Nie mów mi, jak mam żyć
Zakręcony świat, codzienność i ja
uczucia plączą się, oswaja mnie
Chcę popełniać własne błędy
szukać drogi swej którędy będę iść
Tak jak ty, lubię kiedy tętni życie
Będę martwa lub na szczycie
Tylko raz życie masz
Moje serce ogniem dzisiaj jest
Nigdy więcej nie zdołują mnie
Mamy prawo żeby bawić się
Wolnością upić się ja chcę
Ma taki boski smak
Tak Tak Tak Tak
Zakazany smak
Tak Tak Tak Tak
Ma taki boski smak
Tak Tak Tak Tak
Zakazany smak
Tak Tak Tak Tak
Ooo Ooo Oooo Ooo...
Moje serce ogniem dzisiaj jest
Nigdy więcej nie zdołują mnie
Mamy prawo żeby bawić się
Wolnością upić się ja chcę (x2)
Ma taki boski smak
Tak Tak Tak Tak
Zakazany smak
Tak Tak Tak Tak
Ma taki boski smak
Tak Tak Tak Tak
Zakazany smak
Tak Tak Tak Tak
sobota, 2 sierpnia 2014
środa, 30 lipca 2014
sobota, 12 lipca 2014
setny post
podobno pisanie pomaga na bóle stąd ten blog. przez te 100 postów średnio pomogło ale może jeszcze pomoże...
środa, 9 lipca 2014
poniedziałek, 7 lipca 2014
Żyjemy dla takich chwil...
<3 <3 <3 KOCHAM GO NAD ŻYCIE! <3 <3 <3
Wczorajszy wieczór był cudowny, potrzebowałam tego. Potrzebowałam czasu spędzonego z Piotrkiem, naprawdę za nim tęskniłam i on za mną też strasznie. Zdałam sobie sprawę z tego, że nie widzę poza nim świata, on jest najważniejszy i nie ważne czy mnie wkurza czy rozbawia, jest najwspanialszy. Chcę więcej takich wieczorów z nim obok i nie myśleć o rodzicach, studiach, problemach... Liczymy się tylko my. Nie ważne, że koncert Red Lips jest beznadziejny albo, że nie umiemy tańczyć ważne, że jesteśmy razem. Uwielbiam, gdy dusi mnie w swoich ramionach i mówi, że nie może się nacieszyć, że jesteśmy razem, sama mam to samo. Chciałabym spędzać z nim każdą najdrobniejszą chwile, ale nie zawsze się tak da... Mam nadzieje, że nie rozmyślimy się i nie odkochamy w sobie, choć to chyba nie możliwe, bo chcę spędzić z nim całe życie. Nawet nie ważne jak długie i jak bardzo jest denerwujący, dziecinny i w ogóle, bo kiedy się kocha wady znikają, sama nie jestem ideałem.
Czekam na kolejny taki dzień. TĘSKNIE jak cholera.
Klimat wczorajszej nocy :D Jak nie lubię dyskotek to wczoraj nawet się super bawiłam.
sobota, 5 lipca 2014
wtorek, 1 lipca 2014
poniedziałek, 30 czerwca 2014
niedziela, 29 czerwca 2014
sobota, 28 czerwca 2014
środa, 25 czerwca 2014
niedziela, 22 czerwca 2014
co się dzieje z tym światem...
Idąc kilka dni temu, wieczorem ulicami Lublina doszłam do wniosku, że nie poznaje świata, który mnie otacza. Mijały mnie trzy dziewczynki w wieku 5-6 lat i rozmawiały o kosmetykach, a raczej jedna drugą uczyła wymawiać słowo "eyeliner". Ja w ich wieku nie wiedziałam co to jest cień do powiek czy tusz do rzęs... No dobra z cieniem przesadziłam, miałam zestaw małej kosmetyczki i malowałam lalki cieniem dla dzieci i malutką szminką... Ale eyeliner? Bez przesady.
Idąc dalej, już moją ulicą, popatrzyłam na boisko, a tam kolejna trójka tym razem chłopców na oko 13-14 letnich niby gra w piłkę. No spoko. Fajnie nawet, ale po chwili jeden z nich wyciąga szlugę i odpala... Może jestem dziwna, ale ani sobie nie przypominam żeby, ktoś z moich znajomych w tym wieku palił, ani nie wyobrażam sobie, żebym sama, będąc takim szczylem, odpalała fajki.
Przeraża mnie ten dzisiejszy świat. Łatwo dostępne używki, mini modelki, bezstresowe wychowanie i brak cenzury... Co będzie za te 10lat, gdy (nie daj Bóg) sama będę miała dzieci? Jak wtedy będzie wyglądał świat? Mam nadzieję, że z wiekiem nie przywyknę do tego co się dzieje i nie dopuszczę, aby moja córka wyglądała na przykład tak:mój ostatni tydzień...
Nie wiem od czego zacząć... Najlepiej od początku. Wiem, ale gdzie jest początek? Normalnie zaczęłabym od tego co mnie najbardziej boli, więc na przekór wszystkiemu zacznę od tego co mnie cieszyło.
W piękne wtorkowe popołudnie doszłam do wniosku, że jednak nie pomyliłam się z wyborem rachunkowości. Skąd ten wniosek? Otóż stąd, że dostałam z egzaminu 4 i wciąż jestem w szoku wielkim, ogromnym, mega szoku. Nie uczyłam się przejrzałam zadania nie zwracając większej uwagi na to czego nie potrafię i udało się. Ale, ponieważ w przyrodzie nic nie ginie i co dobre musi mieć swoje wyrównanie... dostałam 2 z makro i kolejny egzamin napisze we wrześniu. Więc dzisiejszą poprawkę z FM także sobie odpuściłam, zresztą nie nauczyłabym się w takim czasie i stanie. A tak mam na to calutkie wakacje...
A propos stanu, robiliśmy dziś internetowy test na depresje i co wyszło vampirkowi? Oczywiście, że stan depresyjny podlegający leczeniu farmakologicznemu po uprzedniej konsultacji z psychologiem... Ale, co ciekawsze Uli wyszła głęboka depresja. Możliwe, nie powiem że nie. Ostatnio jest inna to nie ta Ula biegająca po korytarzach podstawówki i gimnazjum, nie jest to też Ula z liceum wesoła zwariowana i kolorowa. Ta Ula jest szaro-czarna, rudy wyblakł, ubrania straciły blask jakby sprane, a Ula uśmiech. Nie wiem czym jest to spowodowane. Może wiekiem? Może przeprowadzką? Nie wiem, ale skutkami jest izolacja od innych, rozłączanie telefonów, ciągłe siedzenie w domu i oglądanie seriali, zerwanie z Oskarem. Mimo wszystko szkoda mi jej i tęsknie za tą zwariowaną Ulcią.
Idą wakacje. W sumie ja już je mam. I boje się jak będą wyglądać. Zmieniłam się. Chyba z wiekiem, chociaż nie czuje tego wieku, co więcej wydaje mi się bardziej, że się cofam nie rozwijam. Niby wydaje mi się, że jestem poważniejsza, a z drugiej strony głupsza. Rozumiem coraz więcej i coraz mniej jednocześnie. To znaczy, rozumiem świat wokół mnie, ale nie rozumiem siebie (moich zachowań, emocji) i mojego życia (rodziców, Miśka, Lublina, wsi) i moich studiów (w sensie tematów wykładów, materiału). Nie wiem co dalej. Co będzie jak nie zdam poprawek? Jak będzie układało mi się z Miśkiem? Jakie będą reakcje rodziców? Tych ostatnich nie przewiduje od niedawna. Rodzice mnie zaskakują i nie wiem czy mam się cieszyć czy bać. Jednak nic nie poradzę. Jedyne co mogę zrobić, aby poznać odpowiedzi na te wszystkie pytania, to czekać na to co będzie.
To był jeden aspekt zmian zaobserwowanych w moim życiu. Ten psychiczny, duchowy, głęboki, nie widzialny gołym okiem... Jest jeszcze płytszy, wizualny. Krótko mówiąc zaniedbałam się. Po prostu. Moja twarz jest beznadziejna, nie widuje kremów, maści, toników, i innych cudów mogących jej pomóc. Rzadziej widuje podkłady, cienie i te wszystkie kochane moje mazidełka, bez których dawny vamp nie mógł się obejść. Pęseta wylądowała w koncie razem z odżywką do paznokci i balsamami do ust. Włosy skrócone do maksimum, wypadające, bez życia, w kolorach od średniego brązu po żółty. Waga się chwieje, bo co z chudnę to zaraz przytyję. Ubiór kończy się najchętniej na spranej bluzie Młodego, dżinsach i trampkach. A jednak inaczej czuje się dziewczyna, która wstanie z łóżka, ładnie się ubierze, umaluje, założy szpilki. Tyle, że jakoś nie mam ostatnio na to ochoty...
Podsumowując ten mój vampirzy monolog stwierdzam, że studia mi nie idą, przyjaciele się zmieniają, ja popadam w dziwny stan obojętności, boje się przyszłości, ogarnia mnie tęsknota za Miśkiem i brak ochoty na wszystko...
W piękne wtorkowe popołudnie doszłam do wniosku, że jednak nie pomyliłam się z wyborem rachunkowości. Skąd ten wniosek? Otóż stąd, że dostałam z egzaminu 4 i wciąż jestem w szoku wielkim, ogromnym, mega szoku. Nie uczyłam się przejrzałam zadania nie zwracając większej uwagi na to czego nie potrafię i udało się. Ale, ponieważ w przyrodzie nic nie ginie i co dobre musi mieć swoje wyrównanie... dostałam 2 z makro i kolejny egzamin napisze we wrześniu. Więc dzisiejszą poprawkę z FM także sobie odpuściłam, zresztą nie nauczyłabym się w takim czasie i stanie. A tak mam na to calutkie wakacje...
A propos stanu, robiliśmy dziś internetowy test na depresje i co wyszło vampirkowi? Oczywiście, że stan depresyjny podlegający leczeniu farmakologicznemu po uprzedniej konsultacji z psychologiem... Ale, co ciekawsze Uli wyszła głęboka depresja. Możliwe, nie powiem że nie. Ostatnio jest inna to nie ta Ula biegająca po korytarzach podstawówki i gimnazjum, nie jest to też Ula z liceum wesoła zwariowana i kolorowa. Ta Ula jest szaro-czarna, rudy wyblakł, ubrania straciły blask jakby sprane, a Ula uśmiech. Nie wiem czym jest to spowodowane. Może wiekiem? Może przeprowadzką? Nie wiem, ale skutkami jest izolacja od innych, rozłączanie telefonów, ciągłe siedzenie w domu i oglądanie seriali, zerwanie z Oskarem. Mimo wszystko szkoda mi jej i tęsknie za tą zwariowaną Ulcią.
Idą wakacje. W sumie ja już je mam. I boje się jak będą wyglądać. Zmieniłam się. Chyba z wiekiem, chociaż nie czuje tego wieku, co więcej wydaje mi się bardziej, że się cofam nie rozwijam. Niby wydaje mi się, że jestem poważniejsza, a z drugiej strony głupsza. Rozumiem coraz więcej i coraz mniej jednocześnie. To znaczy, rozumiem świat wokół mnie, ale nie rozumiem siebie (moich zachowań, emocji) i mojego życia (rodziców, Miśka, Lublina, wsi) i moich studiów (w sensie tematów wykładów, materiału). Nie wiem co dalej. Co będzie jak nie zdam poprawek? Jak będzie układało mi się z Miśkiem? Jakie będą reakcje rodziców? Tych ostatnich nie przewiduje od niedawna. Rodzice mnie zaskakują i nie wiem czy mam się cieszyć czy bać. Jednak nic nie poradzę. Jedyne co mogę zrobić, aby poznać odpowiedzi na te wszystkie pytania, to czekać na to co będzie.
To był jeden aspekt zmian zaobserwowanych w moim życiu. Ten psychiczny, duchowy, głęboki, nie widzialny gołym okiem... Jest jeszcze płytszy, wizualny. Krótko mówiąc zaniedbałam się. Po prostu. Moja twarz jest beznadziejna, nie widuje kremów, maści, toników, i innych cudów mogących jej pomóc. Rzadziej widuje podkłady, cienie i te wszystkie kochane moje mazidełka, bez których dawny vamp nie mógł się obejść. Pęseta wylądowała w koncie razem z odżywką do paznokci i balsamami do ust. Włosy skrócone do maksimum, wypadające, bez życia, w kolorach od średniego brązu po żółty. Waga się chwieje, bo co z chudnę to zaraz przytyję. Ubiór kończy się najchętniej na spranej bluzie Młodego, dżinsach i trampkach. A jednak inaczej czuje się dziewczyna, która wstanie z łóżka, ładnie się ubierze, umaluje, założy szpilki. Tyle, że jakoś nie mam ostatnio na to ochoty...
Podsumowując ten mój vampirzy monolog stwierdzam, że studia mi nie idą, przyjaciele się zmieniają, ja popadam w dziwny stan obojętności, boje się przyszłości, ogarnia mnie tęsknota za Miśkiem i brak ochoty na wszystko...
sobota, 21 czerwca 2014
czwartek, 19 czerwca 2014
niedziela, 15 czerwca 2014
sobota, 14 czerwca 2014
środa, 11 czerwca 2014
poniedziałek, 9 czerwca 2014
Okrucieństwo losu
Dlaczego wszystko zło tego świata się kumuluje??
Zaczęło się od zbitego talerzyka, a skończyło na sesji poprawkowej... tak w wielkim skrócie.
No więc otwierając lodówkę zbiłam talerzyk Klaudii, po czym pokłóciłam się z Ulą, następnie dowiedziałam się że mój brat ma 4 zagrożenia i wpadł w złe towarzystwo, w tym samym czasie (co ważne nie będąc w pokoju) zalałam laptopa stojącego na łóżku (telepatycznie widocznie, ale mniejsza). Następnego dnia, po całym poprzednim wieczorze nauki i całym poranku, zepsułam zamek w torebce i poszłam na egzamin, który jak się okazało oblałam i mam sesje we wrześniu (zamierzamy walczyć żeby nie wrzesień). W piątek zawaliłam poprawkę kolokwium z angielskiego, a wieczorem przyjechał Miś, w sumie to w nocy. Rano obiecałam sobie, że mimo tego, że jadę do domu, będę się cały weekend uczyć. skończyło się na tym, że wstaliśmy po 10, wyjechaliśmy o 11, a w domu byłam po koło 13... Po czym miałam milion zajęć, aby tylko się nie uczyć, jednak usiadłam do nauki po 16 chyba na dworze i super mi się uczyło, choć do czasu, bo komary nie dały siedzieć za długo. Dlatego przeniosłam się do domu i siedziałam do 1 zasypiając na notatkach z telefonem w ręku. Niedziela minęła spokojnie, mimo wieczornej kłótni z Miśkiem, której okropnie żałuje. (On się nie odzywa a ja tęsknie, ale niech przetrawi wszystko może się z powrotem ułoży między nami. To osobna historia jest tak w ogóle...).
Optymistyczne aspekty ostatnich dni:
Zaczęło się od zbitego talerzyka, a skończyło na sesji poprawkowej... tak w wielkim skrócie.
No więc otwierając lodówkę zbiłam talerzyk Klaudii, po czym pokłóciłam się z Ulą, następnie dowiedziałam się że mój brat ma 4 zagrożenia i wpadł w złe towarzystwo, w tym samym czasie (co ważne nie będąc w pokoju) zalałam laptopa stojącego na łóżku (telepatycznie widocznie, ale mniejsza). Następnego dnia, po całym poprzednim wieczorze nauki i całym poranku, zepsułam zamek w torebce i poszłam na egzamin, który jak się okazało oblałam i mam sesje we wrześniu (zamierzamy walczyć żeby nie wrzesień). W piątek zawaliłam poprawkę kolokwium z angielskiego, a wieczorem przyjechał Miś, w sumie to w nocy. Rano obiecałam sobie, że mimo tego, że jadę do domu, będę się cały weekend uczyć. skończyło się na tym, że wstaliśmy po 10, wyjechaliśmy o 11, a w domu byłam po koło 13... Po czym miałam milion zajęć, aby tylko się nie uczyć, jednak usiadłam do nauki po 16 chyba na dworze i super mi się uczyło, choć do czasu, bo komary nie dały siedzieć za długo. Dlatego przeniosłam się do domu i siedziałam do 1 zasypiając na notatkach z telefonem w ręku. Niedziela minęła spokojnie, mimo wieczornej kłótni z Miśkiem, której okropnie żałuje. (On się nie odzywa a ja tęsknie, ale niech przetrawi wszystko może się z powrotem ułoży między nami. To osobna historia jest tak w ogóle...).
Optymistyczne aspekty ostatnich dni:
- Komputer jest cały, suchy i sprawny. Odzyskany dziś po południu.
- Wizyta Piotrka ukoiła moje nerwy chociaż trochę.
- Mam cudowne psy.
niedziela, 8 czerwca 2014
wtorek, 3 czerwca 2014
sobota, 31 maja 2014
piątek, 30 maja 2014
czwartek, 29 maja 2014
...
Kolejny przerąbany dzień, ale za to pierwsza piąteczka w indeksie szkoda, że jedyna w tym semestrze... Jutro dzień ze statystyką <3 (rzygam :/ ) Jestem bardzo bardzo zmęczona... mój kochany organizm ma serdecznie dość studiowania...
środa, 28 maja 2014
...
- Położyć się o 1:00.
- Nastawić budzik na 6:10
- Nie słyszeć budzika
- Wstać o 8:09
- Kląć na samą siebie
- Zrobić herbatę
- Siąść z powrotem do nauki...
- Napisać ściągę
- Uznać, że się umie (nie przestając panikować, że się nie zda)
nie lubię się czuć w miarę pewnie, bo nie zdam:(
wtorek, 27 maja 2014
poniedziałek, 26 maja 2014
A powinnam się uczyć...
Kolejny poniedziałek, kolejny zmarnowany dzień, który nastąpił po kolejnym zmarnowanym weekendzie...
Jadąc w czwartek do domu obiecywałam sobie, że będę się uczyć, w końcu sesja tuż tuż, w sumie za tydzień... jeden krótki tydzień..., i co? i nic, usiadłam do notatek w piątkową noc, ale oczywiście wszystko było ciekawsze lub ważniejsze (esemesy z moim kochanym) od nauki...Wczoraj przyjechaLIŚMY "do mnie" niby wieczorem, nawet nie późno, ale już mi się nic nie chciało (jeszcze ten ból głowy, masakra), wiec poszłam spać, misiek też. Uwielbiam przy nim zasypiać <3, jak również się budzić. A dziś od rana znów, już chyba normalne u mnie,nicmisięniechce.
I tak studentka I roku FiRu marnuje czas...
On pojechał a ja siedzę i tęsknię pisząc tą notatkę... A powinnam się uczyć!
Przypadkiem się znalazło:
Jadąc w czwartek do domu obiecywałam sobie, że będę się uczyć, w końcu sesja tuż tuż, w sumie za tydzień... jeden krótki tydzień..., i co? i nic, usiadłam do notatek w piątkową noc, ale oczywiście wszystko było ciekawsze lub ważniejsze (esemesy z moim kochanym) od nauki...Wczoraj przyjechaLIŚMY "do mnie" niby wieczorem, nawet nie późno, ale już mi się nic nie chciało (jeszcze ten ból głowy, masakra), wiec poszłam spać, misiek też. Uwielbiam przy nim zasypiać <3, jak również się budzić. A dziś od rana znów, już chyba normalne u mnie,
I tak studentka I roku FiRu marnuje czas...
On pojechał a ja siedzę i tęsknię pisząc tą notatkę... A powinnam się uczyć!
Przypadkiem się znalazło:
piątek, 23 maja 2014
środa, 21 maja 2014
wtorek, 20 maja 2014
poniedziałek, 19 maja 2014
Zjebane życie
Poszukiwania motywacji do nauki zakończyły się odkopaniem płytki zespołu Kreuzberg "Papierowy król"
sobota, 17 maja 2014
Zlewa
"Aśka, słyszysz? Plus ulewy jest taki, że jak otworzysz okno i zamkniesz oczy słyszysz morza szum"
Kochana Moja Współlokatorka <3
Kochana Moja Współlokatorka <3
czwartek, 15 maja 2014
Subskrybuj:
Posty (Atom)