Jadąc w czwartek do domu obiecywałam sobie, że będę się uczyć, w końcu sesja tuż tuż, w sumie za tydzień... jeden krótki tydzień..., i co? i nic, usiadłam do notatek w piątkową noc, ale oczywiście wszystko było ciekawsze lub ważniejsze (esemesy z moim kochanym) od nauki...Wczoraj przyjechaLIŚMY "do mnie" niby wieczorem, nawet nie późno, ale już mi się nic nie chciało (jeszcze ten ból głowy, masakra), wiec poszłam spać, misiek też. Uwielbiam przy nim zasypiać <3, jak również się budzić. A dziś od rana znów, już chyba normalne u mnie,
I tak studentka I roku FiRu marnuje czas...
On pojechał a ja siedzę i tęsknię pisząc tą notatkę... A powinnam się uczyć!
Przypadkiem się znalazło:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz