odkładanie z dnia na dzień tego, czego nie przeskocze nie ma sensu, ale cóż... odkładam. może w piątek? może... dziś dwa przecudnie nudne wykładziki mam za sobą, a jutro kolejne dwa, w tym jeden dodatkowy. normalnie żyć, nie umierać! zabić się pozostaje... ale on mnie trzyma...
łapie coraz więcej dodatkowych zajęć. nie wiem po co. chyba, żeby po prostu nie myśleć...
wszystko się źle układa, ale nic nie poradze na to, niestety, tak już widocznie musi być. mam przesrane zajęcia, skumulowane w ciągu w sumie dwóch pełnych dni. siedze na uczelni i nie wiem co ja tu robie. nie to żeby nie były to ciekawe zagadnienia, gdyż są interesujące, ale bardziej do słuchania nie do uczenia sie ich na kolokwia i inne bzdety...
CIĘŻKIE JEST ŻYCIE STUDENTA! (albo jak to ostatnio śpiewam "przes**ne")
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz