niedziela, 28 czerwca 2015

Wieś...

Przyjechałam wczoraj do rodziców i czuje się dziwnie... przyzwyczaiłam się, że nie wyrabiam się z zajęciami, z nauką, z "pomocą" a dzisiejszy dzień w sumie przesiedziałam, przełaziłam, poopierdalałam się. Zaczynam czuć się tu obco. Mama nawet wczoraj pytała czy nie odzwyczaiłam się od mieszkania tu, oczywiście zaprzeczyłam, ale tak naprawdę to zapomniałam jak tu jest. o krzyku, bałaganie, niedzielnych obiadach bez pośpiechu, bo zaraz jadę, psach kręcących się pod nogami, kocie mruczącym na kanapie pod domem. chociaż jak tak wpadam widzę jak to wszystko się zmienia, rodzice są starsi, inni, zmęczeni, moje miejsce gdzieś ginie w tym wszystkim, w tym całym chaosie. Czuje się tu obca, nie wiem co gdzie jest, gdzie być powinno, na moje rzeczy nie ma nagle miejsca tak jakby dla mnie było go coraz mniej w tym domu. Brakuje mi też prywatności, jednak pokój z młodym to męka, nie jestem przyzwyczajona, że jestem w pokoju sama bo przecież w Lbn nie mieszkam sama i nie mieszkałam, ale inaczej mieszkać z P. czy z U., a wrócić tu i nie wiedzieć nagle jak się zachować, bo szczeniak nagle dorasta. Ogólnie czuję się tu gościem, a w Lublinie czuję się na miejscu. Z każdym dniem jestem bardziej przekonana gdzie moje miejsce i do kogo należy moje serce. Przy nim czuje się dobrze nawet, gdy jest źle, gdy płacze, gdy zatrzymuje mnie siłą jak chce wyjść się przejść martwiąc się że nie wrócę wkońcu tyle razy mówiłam że nie chce "tu" być, ale nie zostawię go. po pierwsze bo okropnie kocham, po drugie bo wiem że nie wytrzymałby (albo chce w to wierzyć) i po 3 bo obiecałam że nie zrobię żadnej głupoty bedąc z nim. Zdałam sobie sprawę, że nie chce zmieniać tego co jest między nami. Chce zacząć żyć na poważnie, znaleźć prace, zamieszkać oficjalnie razem a nie tylko "nie mówcie nikomu", planować jakoś to ułożyć na zawsze. Zabawne jak poglądy się zmieniają. Chciałabym wejść mu do głowy i zobaczyć to jego wzrokiem, co on myśli, czego chce, ale to nie możliwe.

wtorek, 23 czerwca 2015

Jeszcze wpierdol i wakacje

sesja sesja jeszcze tylko wyniki i wrzesień zakończy sesje. ale trudno. nie mam do siebie pretensji, nie dziś. fakt mogłam się uczyć w ten weekend i wiele osób by tego nie zrozumiało, ale warto było odpuścić. w sobotę nawet siadłam do nauki ale jak to w domu.. "AŚKAAAAAAA!" co chwilę słyszane z kuchni nie pomaga w nauce... a niedziela minęła przyjemnie, chociaż bałam się i początkowo żałowałam warto było poświęcić dzień i zobaczyć co kryje nasz kraj. zaskoczyło mnie kilka rzeczy, kilka tylko potwierdziło moje przypuszczenia. wyciszyłam się duchowo, poznałam zwyczaje i kulturę która jest bardzo blisko mnie, a nie miałam okazji zobaczyć jej w prawdziwej wersji. bałam się, że robię głupotę jadąc. P. chyba nadal uważa, że zmarnowałam czas i nie rozumie mnie, ale trudno, nie każdy ma takie czy inne odczucia na niektóre tematy.

niby nie moje klimaty, a jednak architektura cerkwi w tamtych stronach zachwyca... robiąc tego screena usłyszałam tylko "że też cie to interesuje", a no interesuje, bo wierzę w magie a w tych miejscach ona była może nie we wszystkich ale w większości. zadziwiające jest jak wiele prawosławia nadaj żyje w naszym kraju... 
zdjęcia chciałam wstawić, ale mój kochany biedny telefonik leciał wczoraj ze schodów razem ze mną i nie przeżył :(( 

czwartek, 18 czerwca 2015


Ech:( wstałam ale tylko fizycznie, psychicznie umieram, wiem że bede miała wrzesień z dwóch przedmiotów... a może nawet 3... myślałam o rozłożeniu sesji ale bez przesady.. trza kuć dalej...
W niedziele ta durna wycieczka ale trudno dawno nigdzie nie byłam bo nie ma z kim wyjść na spacer czy do kina a co mówić kurde gdzieś pojechać...
Ogólnie czuje się źle.

wtorek, 16 czerwca 2015

poniedziałek, 15 czerwca 2015

No więc...

od tego się zdania nie zaczyna ale post chyba mogę :P siedzę sobie w domu po egzaminie który był jakąś masakrą i pluje sobie w brode że nie próbowałam rozwiązywać wczoraj większej ilości zadań.. jem sobie ciacho z truskawkami, pije "kawe", i wrzucam na bloga obrazki ze 'stylowych' a co powinnam robić, oczywiście zapier***** z IRK. egzamin w środę więc teoretycznie mam półtora dnia i dwie noce.. dam rade, a jak nie to co... dobra dosyć użalania się nad sobą, czas wydrukować wykłady, dokończyć ciacho, i uczyć się...
dla rozluźnienia ostatni obrazek :


PS. Kupi mi ktoś taką?


dokładnie tak...


ALE...


No to czas na egzamin. Nigdy nie jestem nauczona ale dziś to już szczyt. Nie mam w głowie ani jednej definicji ani jednego pytania nie wiem po co idę chyba tylko zobaczyć co było... No nic co nie do pisze to do wyglądam, makijaż to podstawa:-P

niedziela, 14 czerwca 2015

idzie się zaje*** ;(

głowa mi pęka a nawet nie zajrzałam do zadań otwartych... masakra. samym testem tego nie zdam, a zadania na grupie mnie przerażają... no nic zostało jeszcze kilka godzin może coś ogarnę, a jak nie to lipa :/
mam nadmiar truskawek, chce ktoś?

Niedzielny poranek? meh.

Wchodzę na fejsa i widzę post "niedzielny leniwy poranek, uwielbiam a wy?" i od razu mam ochotę zabić autora. budzik dzwonił o 8 ale wstałam przed 9, łazienka, pozmywałam garnki w kuchni, wyniosłam resztę śmieci, zrobiłam kanapki, zadzwoniłam do domu, weszłam na fejsa w celu zebrania notatek, zrobiłam zieloną herbatę na pobudzenie, pewnie potem zaparzę ją ponownie dla uspokojenia.
Niedziela=goście, czyli rodzice wpadają z wizytą. nie wiem jak to przeżyje, ale ok, zapraszam serdecznie. może dlatego, że ich głównym celem jest wizyta u stryja nie mam nic przeciwko, sama się o niego martwię, dobija mnie to co się dzieje wokół. nikt nie mówił, że życie jest przyjemne, ale bez przesady.
P. jeszcze śpi. nie jest miedzy nami tak jak byśmy chcieli. Ja oczekuje pomocy, zaangażowania w życie, a on najchętniej prze pierdoliłby je gdzieś w koncie i odpierdolcie się wszyscy, bo jest biedny i skrzywdzony przez życie... kur** każdego coś gryzie, nie przesadzajmy. rozumiem że są nerwy, ale wściekać się, bo poprosiłam żeby pozmywał z czym się ociągał do tego stopnia, że ja mogłam już iść spać a on nie? ech, nie wiem czy dokonałam dobrego wyboru. miłość jest ślepa.

sobota, 13 czerwca 2015

z każdym weekendem bliżej wakacji

Miałam napisać coś wczoraj, ale oczywiście nie miałam komputera... 
Często ludzie nie zdają sobie sprawy ile może dać zwykłe przejście się po mieście.. w samotności oczywiście. mi dało wiele, byłam w saskim wśród miejskiej zieleni i przez ciemne zacienione uliczki miasta. dużo myślałam, ale co z tego jak życie robi wszystko żeby nasze plany i nadzieje poszły w.. dal. patrzyłam też na ludzi, jak wiele różnych kultur, subkultur, zachowań, a jednak wszystkich coś łączyło... bieg. ciągły, bez wytchnienia. nadal nie rozumiem po co, mimo że sama też biegnę. studia, dom, zdrowie. ale po co?
Resztę dnia spędziłam biegnąc za wiedzą, czyli w notatkach. zapowiada się ciężki tydzień. dzięki motywacji K. która uczyła się ze mną przerobiłyśmy połowę materiału ale zostało jeszcze pół na dziś i zadania przejrzeć... 
Próbuje zmotywować P. do działania, średnio mi to wychodzi. chyba jestem dla niego za miękka. co ta miłość robi z człowiekiem.. nie powiem żeby nie próbował się starać bo niby próbuje ale mimo wszystko czegoś mi brak... czułości, słów, tak to  jest to czego mi brak... zapewnień i słów.
No nic dość narzekania, bo przecież ja tylko narzekam, czas wziąć się za notatki... 

czwartek, 11 czerwca 2015

Ulotne jak zaklęcie...

Dlaczego moje myśli są tak ulotne? są ich tysiące które chciałabym opisać ale oczywiście wybierają sobie momenty gdy nie mam neta. :/
Była u mnie Liska, biedne moje Lisiątko. widać że jest tym wszystkim zmęczona, pytała mnie o studia i obawia się że nie podoła. ha! ona nie podoła?! z jej mózgiem z Biskupiaka?! ha ha ha.
Piotrek mnie rozpieszcza... owocki, chipsy, kanapeczki... coś jest nie tak!
Zdałam egzamin, pierwszy egzamin w tej sesji. ale dziś zawaliłam inny a trudny raczej nie był... to mnie dobija. Co ja robię na tych studiach?!
Stres mnie żre! bedzie co ma być nie pomaga.


"Najwyższy czas już biec, wbrew grawitacji gdzieś... "
6:43... czwartek... 11 czerwca... siedzę w kuchni, myślę co jeszcze mogłabym zjeść, ale chyba skończy się kanapką, nie ma we mnie najmniejszych chęci do życia. jest sesja więc jest zapier... jest masa roboty znaczy, więc są wpisy o 8 i 8:30 i jest egzamin o 11 i jest poprawka z ang o 12:30... no i jakoś przekazać indeks starościnie co by dr. W. mogła wpisać 3 z ćw. i 2 z egz... zapowiada się piękny dzień! łudzę się, że nie odsłaniając okien oddalam jego początek, jestem taka naiwna (i głodna). czas zacząć ten dzień:(

środa, 10 czerwca 2015

Widziałam że wkońcu ktoś się zlituje i wstawi test :D kocham fir <3 no ale nauka mnie nie minie :(

wtorek, 9 czerwca 2015

Chujnia z patatajnia

Chujowo jak zawsze:-P siedzę z notatkami z planowania na kolanach i mi się kurde nie chce nic. Zrobiłam sałatkę pije kawę muzyka mnie wkurwia.. Nie wiem jestem jakaś dziwna. Poranek był cudowny oby więcej takich a teraz jestem zrezygnowana zła nie wiem jaka tak naprawdę. Nie umiem określić siebie.. Ech. Trudno jutro seminarium po jutrze egzamin. Damy rade a jak nie to też przeżyjemy... Musze posprzątać ale też mi się nie chce.. Życie...

poniedziałek, 8 czerwca 2015

Takie poniedziałki to ja uwielbiam

wstałam jakieś 20 minut temu, a mamy 14:30. lenistwo mogłoby być moim zawodem. cudownie mi się spało, może nadrabiałam te 3 noce u rodziców, gdy siedziałam do 1 i nie miałam się w kogo wtulić, nie wiem, ale takie życie mi pasuje. niestety jutro wtorek i angielski, więc czas na naukę. ale najpierw coś student by zjadł.
PS. zapomniałam wspomnieć, że ramiona i ręce palą nadal żywym ogniem że o czubku głowy nie wspomnę...

niedziela, 7 czerwca 2015

Plecy i ręce palą ogniem;( masakra. torba spakowana jeszcze tylko przeżyć rodzinną grillową sielanke i do domu! własnego kochanego domu!

sobota, 6 czerwca 2015

Jakie to miłe uczucie zdać wszystkie kolokwia za 1 podejściem. i widzieć przy nazwisku śliczne brzuchate

3

Pracowity dzień!

O tak dzisiejszy dzień dał mi ostro w ręce. posprzątałam altanę teraz tylko wykombinować internet i będzie super. umyłam oba auta. powiesiłam i poskładałam 6 pralek prania, z czego 3 moje tylko... tak ja wciąż nie mam w co się ubrać! i co najdziwniejsze nawet mi się chciało... ale już wiem że za dużo jak na jeden dzień. zostało jeszcze spakować pranie tylko myślę czego nie brać ze sobą mam wziąć mało to jest cel. 
Spaliłam kark i ramiona i nawet przedramiona, przypadkiem. już przynajmniej wiem dlaczego nie wolno mi przebywać na słońcu, po prostu przy sterydach bardziej pali skórę... muszę pamiętać zabrać samoopalacz.
Jest mi smutno i źle. potrzebuje czułości. ale nie takiej byle jakiej i od byle kogo. potrzebuje tony słodkiej, bezpiecznej, leniwej czułości od Misia! szkoda, że ona nie chce wrócić... 


 

piątek, 5 czerwca 2015

Mam taką koszulkę :D


A kiedyś ktoś stwierdził, że jestem jak Mała Mi. 
MOŻE miał racje...

Jak dobrze mi ...

siedzę w domku rodziców, pieski biegają, kotek miauczy, a ja leże. jedyne co mi przeszkadza to nawracający co wieczór ból głowy... trudno.
Pytał mnie dziś ktoś o marzenia, jest ich wiele. jedne bardziej, inne mniej możliwe do spełnienia, ale są. myślę, że cześć z nich kiedyś się spełni, ostatnio kilka się spełniło.. staram się marzyć bardziej realnie i dlatego na przeszkodzie stoi głównie obawa "co będzie, gdy...". może kiedyś przestane się bać życia... ale dziś nie pora na wygłupy :P

Tu nie ma nic do rozumienia, to jest życie.

środa, 3 czerwca 2015

To był długi i ciężki dzień. żałuje że jestem u rodziców bo marzę o położeniu się do łóżka i wtuleniu w Misia... To jeden z tych dni gdy widzę ile dla mnie znaczy. Tęsknie. "To tylko weekend" powtarzam sobie w kółko. oby był spokojny i minął szybko...
Dobranoc

Na przypale...

nie uczę się przejrzę jedynie zadania i co będzie...

Jestem po egzaminie i jestem dziwnie spokojna, szkoda że to tak krótkotrwałe. Przede mną kolokwium na które nic a nic nie umiem... ale trudno, zawsze można liczyć na poprawkę. Ciężki okres nadszedł. Nadejszły cinszkie czasy! Nadejszła SESJA! Wróg studynta!


BĘDZIE CO MA BYĆ! 

wtorek, 2 czerwca 2015

ZALICZYŁAM!!!

Jupi!!
Z dwóch przedmiotów wpadną mi 3 do indeksu. jeeee!
no i pojawiłam się na wykładzie, jednak głupi ma szczęście, ja na wykład a tam lista... surprise!
ale czas brać się za naukę do egzaminu.... zostało tylko 14h...

poniedziałek, 1 czerwca 2015

Zwariuje!

cieszyć się czy płakać?
może odwołam angielski...? zobaczę wieczorem.

Nienawidzę tego świata!

Mama przysłała mi życzenia (przecież zawsze będę dla niej dzieckiem), więc oddzwoniłam. i po co mi to było? dowiedziałam się, że stryj znów jest w szpitalu, dla odmiany na płuca... i że kuzynka zmarła, a jeszcze w sierpniu byłyśmy razem na weselu i nic nie zapowiadało choroby, w sumie u żadnej z nas. dlaczego tak się dzieje ja się pytam?!

Ale ten czas leci...

nawet nie zauważyłam kiedy minął rok odkąd bazgrze tu jakieś pierdoły. miało mi to pomóc się wyciszyć, uspokoić, wylać z siebie wszystkie emocje. nie wiem czy pomaga, chyba za rzadko pisze, ale nie przestane. Wciągu tego czasu zmieniło się tak wiele...

Dziś Dzień Dziecka..

Dziś Dzień Dziecka.. miała wstać o 7:30. poprawka mieliśmy. i mieliśmy się uczyć, bo zaczyna się ciężki tydzień, bardzo ciężki tydzień.
Dziś Dzień Dziecka.. mam mieć wyniki dwóch kolokwiów i ewentualną poprawkę jednego od razu po ogłoszeniu wyników. Boje się, nie spałam w nocy za dobrze, prawie wcale. wątpię w zaliczenie obu z nich. poprawka drugiego w środę która i tak da mi w kość :( egzamin, kolokwium jeszcze jedynie poprawki mi brakuje...
Dziś Dzień Dziecka.. wciąż czuje się dzieckiem. malutka. głupiutka. to uczucie często pogłębia On, ale w taki przyjemny sposób. chce być taka przy nim, mała, słodka i kochana.
Dziś Dzień Dziecka.. czas sprawdzić stan konta.