Że choroba potrafi odebrać wszelkie chęci do życia to ja wiem dobrze jak mało kto... Po moich przejściach z chorobą jaką posiadam mam chyba traumę i cholernie się boje powtórki i szlak mnie trafia, każda oznaka wzrostu temperatury zapala mi małą lampkę w głowie i czuje się masakrycznie chociaż po mnie tego podobno nie widać. naprawdę okropne jest bezczynne leżenie z mega wysoką temperaturą, człowiek czuje że się wykańcza, jest mega bezsilny, jest mu zajebiście zimno jakby temperatura powietrza nagle spadła mocno poniżej zera, i nic nie jest w stanie cię ogrzać, leżysz/siedzisz (stać się nie da) i wstrząsają tobą drgawki, pół biedy było w szpitalach jak miałam kroplówki pod ręką które działały po dosłownie chwili od podłączenia, gorzej jak leżałam na Skłodowskiej i nie miałam siły wziąć tabletek, na których działanie czekałam godzinę więcej.... ten tydzień nie był aż tak okropny ale po tamtym boje się że się powtórzy a mam świadomość że w każdej chwili to dziadostwo może się odezwać... ale mało kto zrozumie ten strach, mam wrażenie że moi przyjaciele są mało wyrozumiali i stanowczo za mało przejmują się kwestią zdrowia. ale taki dziś jest świat.
Studia aktualnie zaczynają zajmować mi więcej czasu, zaczynają się projekty, które przyprawiają mnie o gęsią skórkę... jest masa okropnie bankowych przedmiotów które cholernie mi nie leżą... ale jak zaczęłam trzeba to jakoś zakończyć...
nadal przeraża mnie przyszłość i to ta dość bliska. ale cieszę się że jest ok dziś... jutro bedzie dopiero jutro...
na dobranoc dzisiejsze odkrycie, miłego słuchania :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz