Miał być post w czwartek ale nie wyszło. Zaczęłam pisać o wizycie Młodej, o tym że młoda zawsze daje mi do myślenia i że podziwiam ją za jej dar słuchania i zrozumienia. Ona nie tylko słucha ona chce słyszeć i chce pomóc mimo że się nie da.
Od weekendu jest trochę lepiej, jest słońce ale nie tylko na zewnątrz ale też w domu. Taki mały promyk nadziei, tylko boje się żeby nie wywołał niszczącego ognia. We mnie jest leń, ale może lepszy leń i cisza w mieszkaniu niż chęć życia i wojna o Jego podejście? Może....
środa, 29 marca 2017
piątek, 17 marca 2017
Piątek
Siedzę w saskim i jest mi mega przykro... Mega smutek mnie ogarnął i co mam poradzić? Nic.
Denerwuje mnie fakt że do wszystkiego w życiu potrzebne są pieniądze... Denerwuje mnie P. Naprawdę nie widzę sensu!
I tak laże sama, bez celu i smutam, bo życie jest chujowe...
poniedziałek, 13 marca 2017
Poniedziałek
I znowu przestałam pisać... Ale w sumie nie chce narzekać a na tym kończy się moje pisanie. Niedawno ktoś stwierdził że moje podejście do życia nie jest złe i miło że chociaż jedna osoba tak uważa.
W tamtym tygodniu nie miałam nastroju na życie... Tak to dobre określenie stanu w jakim byłam/jestem. Znów darłam się z P. w sumie nie wiadomo o co. Znaczy ja wiem o co ale on chyba nadal nie pojmuje... W końcu to facet, więc jak może pojąć że od życia można czegoś oczekiwać, że można coś planować, chcieć coś zobaczyć osiągnąć, ogólnie chcieć żyć... No ale może kiedyś znajdę tyle siły żeby żyć a jego zostawić jak balast za sobą... Żeby nie było! Ja go cholernie kocham!!! To jest główny powód mojej męki w życiu i strachu o jutro... Przed chwilą też się pokłóciliśmy... Znaczy ja wyraził dosadnie swoje zdanie a on przyjął je do wiadomości z miną dziecka na które mama krzyczy. Ale co zrobię. Siedzi teraz z zaciętą miną i udaje że wszystko jest ok... Bywa.
Zmieniając temat, miałam dziś miła niespodziankę. Odwiedziła mnie koleżanka z liceum z którą siedziałam w ławce i której częściowo moge dziękować za wyżej wymieniony balast życiowy w postaci P. I sama jej wizyta była niby zapowiedziana ale do ostatniej chwili zastanawialiśmy się jak się wykręci bo często to robiła. A tu miło na serduszku że jednak ktoś chce, pamięta, odwiedzi, pogada. Przy okazji pretekst do przemycenia ciasta do żołądka.
Ciasto do żołądka trzeba "przemycać" gdy się jest na "diecie". Moja dieta działa na zasadzie nie widzę to nie zjem... Bo jak widzę to jem, a jak nie widzę to sobie mówię że nie ma i nie mogę zjeść... Ale w weekend byłam u mamusi a ona nie zna takiego pojęcia jak "dieta" i kupiła ciasteczka "bo przyjechałaś a w domu nic słodkiego nie ma"... I ręce opadają a waga rośnie...
Dobra koniec marudzenia, nie będę wspominać że mi się cholernie chciało chipsów więc wczoraj zjadłam prawie dwie paczki.
sobota, 4 marca 2017
Sobota
Że choroba potrafi odebrać wszelkie chęci do życia to ja wiem dobrze jak mało kto... Po moich przejściach z chorobą jaką posiadam mam chyba traumę i cholernie się boje powtórki i szlak mnie trafia, każda oznaka wzrostu temperatury zapala mi małą lampkę w głowie i czuje się masakrycznie chociaż po mnie tego podobno nie widać. naprawdę okropne jest bezczynne leżenie z mega wysoką temperaturą, człowiek czuje że się wykańcza, jest mega bezsilny, jest mu zajebiście zimno jakby temperatura powietrza nagle spadła mocno poniżej zera, i nic nie jest w stanie cię ogrzać, leżysz/siedzisz (stać się nie da) i wstrząsają tobą drgawki, pół biedy było w szpitalach jak miałam kroplówki pod ręką które działały po dosłownie chwili od podłączenia, gorzej jak leżałam na Skłodowskiej i nie miałam siły wziąć tabletek, na których działanie czekałam godzinę więcej.... ten tydzień nie był aż tak okropny ale po tamtym boje się że się powtórzy a mam świadomość że w każdej chwili to dziadostwo może się odezwać... ale mało kto zrozumie ten strach, mam wrażenie że moi przyjaciele są mało wyrozumiali i stanowczo za mało przejmują się kwestią zdrowia. ale taki dziś jest świat.
Studia aktualnie zaczynają zajmować mi więcej czasu, zaczynają się projekty, które przyprawiają mnie o gęsią skórkę... jest masa okropnie bankowych przedmiotów które cholernie mi nie leżą... ale jak zaczęłam trzeba to jakoś zakończyć...
nadal przeraża mnie przyszłość i to ta dość bliska. ale cieszę się że jest ok dziś... jutro bedzie dopiero jutro...
na dobranoc dzisiejsze odkrycie, miłego słuchania :D
Studia aktualnie zaczynają zajmować mi więcej czasu, zaczynają się projekty, które przyprawiają mnie o gęsią skórkę... jest masa okropnie bankowych przedmiotów które cholernie mi nie leżą... ale jak zaczęłam trzeba to jakoś zakończyć...
nadal przeraża mnie przyszłość i to ta dość bliska. ale cieszę się że jest ok dziś... jutro bedzie dopiero jutro...
na dobranoc dzisiejsze odkrycie, miłego słuchania :D
Subskrybuj:
Posty (Atom)