wtorek, 21 czerwca 2016

Psycho...

Emocje związane z sesją powoli puszczają. Ale dla jednych sesja się kończy dla innych zaczyna. Ja czekam na wyniki Januszowego egzaminu, a P. stara się utrzymać na studiach co jest bardzo ciężkie do wykonania. Jestem złą osobą, egoistką, myślę tylko o sobie i własnych problemach... nie zauważyłam, że stara się zdać, że jest na skraju, że wszystko układa się źle, bo widziałam tylko swoją sesje, obronę, szpital, brata.... a to co powinno być najważniejsze poszło w odstawkę. Żałuje! Mimo końca sesji nadal mam dużo przed sobą, Janusz mnie nie puści żebym jak mu zaufała... szpital przed obroną nie napawa mnie optymizmem, a sama obrona mnie przeraża. Ale muszę być wsparciem dla P. to jest ważne, bo on się stara, zaszedł daleko, i chciałabym, żeby skończył.
Jesteśmy razem, ale obok siebie. Jesteśmy jak jest ok, a jak zaczyna się psuć zamykamy się w skorupach własnych myśli, warczymy na drugą osobę. Nie mamy pewności uczucia, niby wiemy czego chcemy, lecz brakuje nam pewności, otwartości na drugą osobę. Nie potrafimy poprosić o pomoc, wybaczenie, przekazać swoich potrzeb także nie umiemy. Chciałabym się zmienić, pokazać mu, że jestem, kocham, że może mi zaufać, że chce być obok, być z nim. Że nie mam wątpliwości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz