wtorek, 21 czerwca 2016

Psycho...

Emocje związane z sesją powoli puszczają. Ale dla jednych sesja się kończy dla innych zaczyna. Ja czekam na wyniki Januszowego egzaminu, a P. stara się utrzymać na studiach co jest bardzo ciężkie do wykonania. Jestem złą osobą, egoistką, myślę tylko o sobie i własnych problemach... nie zauważyłam, że stara się zdać, że jest na skraju, że wszystko układa się źle, bo widziałam tylko swoją sesje, obronę, szpital, brata.... a to co powinno być najważniejsze poszło w odstawkę. Żałuje! Mimo końca sesji nadal mam dużo przed sobą, Janusz mnie nie puści żebym jak mu zaufała... szpital przed obroną nie napawa mnie optymizmem, a sama obrona mnie przeraża. Ale muszę być wsparciem dla P. to jest ważne, bo on się stara, zaszedł daleko, i chciałabym, żeby skończył.
Jesteśmy razem, ale obok siebie. Jesteśmy jak jest ok, a jak zaczyna się psuć zamykamy się w skorupach własnych myśli, warczymy na drugą osobę. Nie mamy pewności uczucia, niby wiemy czego chcemy, lecz brakuje nam pewności, otwartości na drugą osobę. Nie potrafimy poprosić o pomoc, wybaczenie, przekazać swoich potrzeb także nie umiemy. Chciałabym się zmienić, pokazać mu, że jestem, kocham, że może mi zaufać, że chce być obok, być z nim. Że nie mam wątpliwości.

czwartek, 9 czerwca 2016

Psycho....

Siedzę na uczelni, miałam kolokwium z zaawansowanej, oczywiście nie jestem z niego zadowolona, chce mi się płakać. Siedzę na wykładzie, ale tylko ciałem, duchem nawet nie chce mi się na niego patrzeć, mam dość tego przedmiotu bo mam dość wykładowcy. Jest jak Andrzej, albo Zielo, wiem że ciśnie bo chce mnie nauczyć, ale ja nie rozumiem co mówi. I te jego przytyki.
Uczyłam się sporo a będzie co ma być.
Ps. Jak moje narzekania komuś nie pasują to nie musi czytać....

wtorek, 7 czerwca 2016

Psycho...

Zaczęło się... znaczy mamy czerwiec, więc mamy sesje, a co za tym idzie, brak chęci do życia, robienia czegokolwiek, a już najbardziej brak chęci do nauki...
Moja sesja jest ostatnią na licencjacie o ile uda mi się zdać wszystkie egzaminy... nie wygląda to ciekawie, większość z nich mam jednego dnia... no ale. Jak zawsze jest mi dziwnie/smutno/chujowo więc postanowiłam napisać coś na blogu. Pamiętam, że go mam, ale życie jest tak nudne, że nie mam co na nim pisać...   no nic ZRF czeka, najwyższy czas się za to wziąć...